Install Steam
login
|
language
简体中文 (Simplified Chinese)
繁體中文 (Traditional Chinese)
日本語 (Japanese)
한국어 (Korean)
ไทย (Thai)
Български (Bulgarian)
Čeština (Czech)
Dansk (Danish)
Deutsch (German)
Español - España (Spanish - Spain)
Español - Latinoamérica (Spanish - Latin America)
Ελληνικά (Greek)
Français (French)
Italiano (Italian)
Bahasa Indonesia (Indonesian)
Magyar (Hungarian)
Nederlands (Dutch)
Norsk (Norwegian)
Polski (Polish)
Português (Portuguese - Portugal)
Português - Brasil (Portuguese - Brazil)
Română (Romanian)
Русский (Russian)
Suomi (Finnish)
Svenska (Swedish)
Türkçe (Turkish)
Tiếng Việt (Vietnamese)
Українська (Ukrainian)
Report a translation problem
Gra została skonstruowana w taki sposób, że solo można się szybko odbić – nie tylko przez skalowanie trudności, ale też przez samą mechanikę, która wymaga dzielenia zadań, szybkiego zdobywania zasobów i utrzymania tempa rozwoju.
Dawniej, w wersjach wcześniejszych, tryb solo miał więcej przestrzeni – można było eksplorować, budować we własnym tempie i czuć satysfakcję z przetrwania. Dziś wszystko wskazuje na to, że twórcy idą w kierunku intensywnej gry sieciowej
To samo z Minecraftem — kiedyś była magia prostoty: kopanie żelaza w ciszy, własne tempo, klimat. Teraz? Dungeony, bossy, nowe coś co 5 minut, żeby gracz miał cały czas dopaminowy strzał, jakby przeglądał TikToka, a nie grał. Bo przecież godzina w jaskini bez "epickiego momentu" to już nuda nie do zniesienia.