7 Days to Die

7 Days to Die

Not enough ratings
William (Baśń bez elementów baśni)
By ★ Qxervit ★ and 2 collaborators
Opowiem wam historię o chłopcu który stał się superbohaterem. Do dziś krąży po tym świecie pomagając osobą w potrzebie którzy tego potrzebują
   
Award
Favorite
Favorited
Unfavorite
Psie Lata Williama
William pochodził z rodziny która zawsze twierdziła, że nic z niego pożytecznego nie wyrośnie. Tata był bardzo szanowanym pracownikiem fabryki sprzętu rekreacyjnego (broni), natomiast Matka pracowała jako szef kuchni w jednej z najbardziej ekskluzywnych restauracji w tamtejszych rejonach w niejakiej restauracji Pod Stęchłym Żukiem. Zarabiali oni bardzo pokaźne sumy pieniężne. Zawsze mówili Williamowi, żeby już za młodu wybrał zawód który chciałby pełnić a to po to aby mógł się w nim doskonalić już jako mały szczyl. William jednak nie do końca popierał słowa swoich rodziców, prawdę mówiąc w ogóle ich praktycznie nie słuchał pod tym względem. Nie miał on dobrych ocen w szkole co także nie podobało się jego mamie i tacie.

Mały William już od młodu był bardzo nadpobudliwy co odbiegało od tego jacy byli rodzice. Byli tym faktem zniesmaczeni, że ich syn panoszy się po nocach, jest bardzo głośmy czy nie umie usiedzieć w jednym miejscu na dłużej niż całe 5 minut. Nie chciał on się jednak zmieniać gdyż był on szczęśliwy tym kim był i miał gdzieś opinię innych osób nawet jeżeli była to opinia jego rodziców którzy ogólnie byli cięci na jego zachowanie i postawę.

Nie miał on zbyt wielu kolegów, miał on paczkę swoich znajomych lecz oni także odwrócili się od niego z powodu tego, że był on chodzącym tornadem którego praktycznie niczym nie dało się uspokoić. Pod koniec został mu tylko jeden przyjaciel który został z nim do samego końca.
Wybuch Epidemii
William nie przejął się wybuchem epidemii Zombie tak bardzo jak reszta otoczenia. Nie do końca było jasne skąd taka znieczulica czy może nawet i głupota zroiła się w jego głowie. Miał on 20 lat kiedy to wszystko się zaczęło. Zabunkrował się on wraz ze swoim przyjacielem i rodzicami w jednym z apartamentów którego właścicielami byli jego rodzice. Apartament był bardzo przestronny ale wszystko miało tam swoje miejsce i nic nie było poustawiane na siłę. Tutaj jakiś stolik, szafki, sofa, blaty itd itd. Williamowi bardzo podobał się ogrom roślin, a szczególnie takich na których rosły warzywa lub owoce. W apartamencie rosły cytryna, pomidory, fasola, pomarańcze, mango, ogórki, cebula, marchewka a także trochę ziemniaków.

Według jego rodziców zgromadzone zapasy a także te które będą z plonów miały starczyć na co najmniej ich i następne pokolenie. Wszyscy byli bardzo zadowoleni tym faktem gdyż myśleli, że z momentem nowego pokolenia lub kolejnego ludzie zaczną sobie radzić z plagą a co za tym idzie osiedlać się na terenach które obecnie są bardzo niebezpieczne ze względu na zgromadzonych tam zarażonych.

Wszystko było by dobrze i historia była by idealna gdyby nie fakt że . . .
Idealny Plan Poległ
William stwierdził, że po co zużywać tyle wody na plony i tyle prądu skoro i tak starczy to im na ich życie a po co martwić się następnym pokoleniem. Genialny William określił w systemie którego nie kazali mu dotykać za wszelką cenę jego rodzice ograniczenie które warunkowało ile prądu a także ile wody może być przeznaczone w danym okresie na plony. Problem był w tym, że ten same przewody odpowiadały za plony jak i chłodzenie i podtrzymywanie już zebranej żywności. Dumny William był ze siebie bardzo zadowolony na samym początku, nie mówił jednak nikomu o swoim "genialnym" pomyśle.

Mijały dni i tygodnie. Rośliny zaczęły zadawać coraz mniej plonów jak i powoli zaczęły obumierać i schnąć. Nikt nie wiedział skąd taki zbieg wydarzeń. Nawet William nie zdawał sobie sprawy, że mogło to być przez jego decyzję którą podjął już jakiś czas temu. Po jeszcze dłuższym czasie zapasy żywności również zaczęły się psuć. Rodzina zaczęła popadać w panikę. Nie wiedzieli co ze sobą zrobić, nie mieli oni żadnego planu awaryjnego. Plan ich był idealny, nie wymagał on niczego więcej. Wszystko by było idealnie gdyby nie William. Do tego momentu wciąż nie wiedział, że to jego wina. Był on święcie przekonany, że to jakaś zaraza która dotknęła roślin lub jakaś awaria systemu. Nie był w stanie pojąć, że może to być przez niego.
Początek Końca
Rodzice po dłuższym namyśle stwierdzili, że wyruszą na ekspedycje po ważne rzeczy takie jak jedzenie które było na pierwszym miejscu od kiedy William zepsuł wszystko dzięki czemu ich życie mogło wyglądać jak istna sielanka. Wzięli oni wszystko co mogło się im przydać: broń, prowizoryczny pancerz, czy jakieś zapasy jedzenia na swoją ekspedycje.

William wraz ze swoim kolegą czekali na rodziców którzy mieli lada moment wrócić, jednakże ich ekspedycja przedłużała się z dnia do paru dni, z paru dni do tygodnia itd. Zaczęli się oni martwić o losy rodziców. William nie wiedział co ze sobą począć, w jego wnętrzu krążyła chęć by wybiec z apartamentu i biec szukać swoich rodziców którzy mogli potrzebować jego pomocy. Jego kolega stwierdził, że to on wyjdzie poszukać jego rodziców a on niech odpoczywa i pilnuje apartamentu, zagwarantował mu on, że jeżeli wisi to wisi mu swoją porcję obiadu. Rozbawiony William zgodził się, zbił żółwika na pożegnanie i życzył mu powodzenia a także szybkiego powrotu do domu wraz z jego rodzicami i pokaźnymi zapasami które mają oni zdobyć po drodze.
Samotność Willima
Wiliam został całkowicie sam bez kogokolwiek z kim mógłbym pogadać czy chociażby zamienić nawet 1 słowo. Popadł on w głęboką histerię. Codziennie chodził on w tym samym schemacie po całym apartamencie na początku badał rośliny które już nie żyły, opisywał on jak bardzo były piękne jeszcze nie tak dawno, jak wszystko było idealne lecz nagle spadła na nich jakaś klątwa czy inna rzecz z tego typu. Potem szedł on do kuchni gdzie wyobrażał sobie, że je on z całą rodziną gdzie tak na prawdę nic on nie jadł a także był on całkiem sam. Potem chodził on po korytarzu i udawał że z kimś rozmawia, nie do końca było wiadomo z kim on rozmawia. Jedno było pewne, nie rozmawiał on z nikim kogo znał. Pod sam koniec szedł do swojej sypialni gdzie czytał komuś historyjki na dobranoc, także nie wiadomo komu on to czyta ani co on czyta. Był on już psychicznie chory i nic nie było w stanie tego podważyć.

Pewnego deszczowego dnia William miał dosyć tego co go otacza. Czekał on już miesiąc w samotności. Stwierdził że odejdzie z tego świata z wielką gracją. Napełnił on wannę cieplutką wodą po czym zaczął prostować sobie włosy prostownicą po czym udał że przez przypadek wypadła mu ona z ręki wpadając do wody . .
Zmartwychwstanie Williama
Po całym zdarzeniu William otworzył oczy. Jego myśli nie były już przepełnione smutkiem ani niczym złym. Myślał on, że zdołał się uwolnić z tego życia lecz jednakże po dłuższej analizie otoczenia stwierdził, że on wcale nie zginął. Popatrzał sobie na ręce i zobaczył ciemne ślady które pokazują gdzie płynął prąd przez jego ciało. Był on przerażony tym faktem i nie wiedział co zrobić. Zauważył on również że jest szybszy i zwinniejszy niż przedtem. Nie wiedział on o co chodzi. Pytał sam siebie: "Czy ja dalej żyje czy ja już martwy?". I tak co chwile

Jeszcze dziwniejsza sytuacja była kiedy William dotknął urządzenia które nie było podłączone lecz zaczęło działać po jego dotyku. Na początku myślał on że chyba pier..... mu się w głowię lecz sytuacja zdarzała się cały czas z różnymi rzeczami. Stwierdził on wtedy, że coś jest ewidentnie z nim nie tak, nie podkreślając, że nie spał on parę dni a był w 100% wypoczęty. Martwił się on o swoich rodziców, więc wybiegł mimo zakazów na ich poszukiwania, teraz ze swoimi "mocami" stwierdził, że nikt ani nic go już nie powstrzyma. Wyruszył on więc na ekspedycje w poszukiwaniu swojego przyjaciela u rodziców albo chociażby tego co z nich mogło zostać.
Poszukiwania / Supermoce
Pierwszą przeszkodą Williama jaką dostrzegł po wyjściu z domu była grupka porozwalanych zombiaków które tylko czekały na swój potencjalny obiad. William stwierdził, że przekradnie się on obok nich a, że są one głupie to go nie zauważą. Plan jego wypalił.

Pierwsze co zrobił zbadał starą chatkę zaraz obok wjazdu do miasta które było obok jego apartamentu. Kiedy szedł on po strychu gdyż drzewo przewróciło się na dach i to była jedyna droga wejścia ponieważ reszta była pozamykana, nagle podłoga zaczęła powoli pękać. Powoli oddal krok i nagle spadł piętro niżej w sam środek schadzki 15 zombie którzy byli bardzo wygłodnieli ludzkiego mięsa. Na dodatek upadł głową na metalowe rurki które złamał w pół siłą swojej głowy. Normalny człowiek by tego nie przeżył lecz Williamowi nic się nie stało, a nawet po uderzeniu jego IQ wzrosło, w chwile stał się on geniuszem na małą skalę.

Kiedy wstał zombie już szły w jego stronę, myślał jak wyjść z tej sytuacji ale nawet najwięksi myśliciele mieli by duży problem w takiej sytuacji jak on. Kiedy zombie podszedł do niego wystarczająco blisko i w tym samym momencie wyciągał już po niego ręce William przebłyskiem odwagi spróbował go odepchnąć. W chwile wiązka prądu uderzyła ów zarażonego rzucając nim o ścianę na drugim końcu pokoju który nie był wcale taki mały. William w tym momencie nie wiedział co się stało a także nie znał racjonalnego rozwiązania tego co tu się wydarzyło. Nagle napadła go wielka odwaga i zaczął biegać a także popychać i uderzać zombiaki co skutkowało rzucaniem nimi o ściany, sufit, podłogę czy meble w pokoju. Po niecałych 2 minutach wszystkie zombie nie żyły a bynajmniej nie wykazywały chęci ani możliwości na ponowne zaatakowanie. William wiedział od teraz, że ma on umiejętności nadprzyrodzone ale nie był w stanie pojąc, że mogło to pochodzić od prostownicy która wpadła mu do wanny pełnej wody w której siedział.
Testowanie Umiejetności
William miał bardzo ułatwioną sprawę z testowaniem swoich umiejętności, zarówno bojowych jak i atletycznych. Pierwszym testem który zrobił był pomiar jak szybko biega. Wyniki były rewelacyjne aczkolwiek nikt do końca nie wie jak szybko on biega, nikt nie był w stanie zmierzyć tej prędkości. Kolejnym testem było skakanie, tutaj wynik był zdumiewający gdyż skakał on 2,5 razy wyżej od normalnej osoby w jego wieku. Ostatnim testem była walka z zarażonymi, tutaj zombie nie miały z nim żadnych najmniejszych szans nie ważne ile lub jak silne by one były. William potem zebrał swoje wyniki i analizował jakie mogą być przyczyny tego zwrotu wydarzeń gdyż nawet on twierdził, że jest to niemożliwe. Tym bardziej zastanawiał go fakt tego, że nie musiał on spać ani nie męczył się praktycznie wcale. Dalej nie dowierzał, że dzieje się to na prawdę

W okresie paru dni sprawdzał on jak czas wpływa na jego wyniki. Normalny człowiek który nie ćwiczy traci swoją formę. W jego przypadku niezależnie od tego czy coś czy nie jego wyniki delikatnie rosły z dnia na dzień. To tym bardziej zakłopotało Williama który już nie wiedział co ma o tym myśleć. Uważał on siebie za Boga w ciele ludzkim który odnalazł swoją prawdziwą naturę. Pewnie większość z nas by tak myślała.

Poszukiwanie Rodziny
William zrezygnował z testowania tak szybko jak to zaczął kiedy nagle przypomniał sobie fakt po co na samym początku on wyszedł. Ubrał jakiś strój który nie przeszkadzał mu we wspinaczce czy innych warunkach tego typu i wyruszył. Przeszukiwał on na początku dokładnie bliską im okolice gdyż uważał, że trzeba sprawdzić każdą opcję, nawet tą głupią. Biegał on od domu do domu i pukał, jeżeli jednak nikogo nie było wyważał drzwi i sam wchodził po czym rozglądał się po całym budynku. Jego pukanie było bezsensowne. Nie było żadnego żyjącego człowieka w najbliższej okolicy. Czuł się on z tym bardzo źle ale nie mógł on zrobić nic sensownego z tym faktem prócz kroczyć dalej i starać się znaleźć tych których mu tak bardzo brakowało.

Myśl o ich utracie męczyła go jak jakaś choroba, chciał on aby to wszystko było tylko złym snem jednakże realia były nieco inne. Nie jadł on dużo aczkolwiek coś jeść musiał. W trakcie przeszukiwania domów bardzo często osoby które tam żyły chowały jedzenie po szafkach lub za obrazami z czego był zdumiony William. Rzeczy chowa się po to aby nikt do nich się nie dobrał. To by oznaczało że ktoś chciał zabrać zapasy tym rodziną na własną korzyść pomijając, że rodziny te mogą umrzeć z powodu braku jedzenia i picia.

Mijały dni a po rodzinie nie było śladu. W tym momencie był on pewny, że na pewno jego rodzina nie żyła. Był to cios poniżej pasa na który każdy zareagował by podobnie do Williana. Załamał się on ale stwierdził, że nie popełni tego samego błędu co poprzednio. Będzie on żył i spróbuje naprawić ten świat.
Poprawa
Po smutnym fakcie jakim była utrata najbliższych William postanowił naprawić siebie i innych ludzi których otacza. Zaczął jednak od poznawania i udoskonalania swoich umiejętności który były mu teraz niezbędne do przeżycia w przerażającym miejscu jakim była ziemia po epidemii.

Po wielu dniach spędzonych na testowaniu, badaniu i ulepszaniu stwierdził że chce coś spróbować. Chciał on posiąść umiejętność atakowania/obrony przed większą ilością zombie niż tylko 1 na raz. Testował to w faktycznych sytuacjach i doszedł do zadowalającego rezultatu. Potrafi on wytworzyć przez złość lub smutek energię która się w nim zbiera by pod koniec wystrzelić ją z niewyobrażalną mocą w pobliskich wrogów zabijając ich na miejscu za sprawą potężnego przechodzącego napięcia.

Wyruszył on więc w teren. Spakował on potrzebne mu rzeczy jak i narzędzia którymi mógł według niego pomóc osobą które napotka. Zdawał on sobie jednak sprawę, że znalezienie ocalałych nie będzie łatwym i miłym procesem jednakże nie chciał on zrezygnować ze swojego planu. Chodził dzień w dzień coraz to dalej i szukał jakiekolwiek żywej duszy. Na początku przejmował się on, że nikogo nie znajdzie ale napawały go optymizmem i nadzieją zombie które często leżały zabite przez ocalałych w różnych miejscach. Najlepszym faktem było to, że nie wyglądały te ciała jakby były zabite jakiś dłuższy czas temu tylko tak jakby ktoś dosłownie parę dni temu szedł tą trasą. To dawało mu nadzieję i chęci.
Cel Osiągnięty (Koniec)
Kiedy William myślał czy nie wrócić gdyż podróż ta męczyła go psychicznie jednakże nagle znalazł małą gromadkę ludzi. Podbiegł do nich i zaoferował im wszystko co tylko mógł. Opowiedział on swoją historię omijając szczegóły z rurkami i prostownicą gdyż nawet on wiedział, że brzmi to nad wyraz komicznie i głupio. "Przyszłość Świata " gdyż tak się nazywali w swoim gronie przyjęli go z otwartymi ramionami pomimo początkowych zwątpień. Byli oni w przekonaniu, że każda osoba zasługuje aby żyć a także, że każdemu bez warunku rasowego i kulturowego trzeba pomóc jak tylko się da. William wychodził z takiego samego założenia a więc czuł się on jak u siebie.

Dni, tygodnie, miesiące mijały a liczba osadników niezbyt się zwiększała. William przejmował się tym, że może on stracić również i tych ludzi których powoli zaczął nazywać swoją rodziną. Wiedział jednak, że były to osoby które tak łatwo się nie poddadzą. Został on z nimi i pomaga im do dziś. Wyrusza on co ileś na różne wyprawy aby doposażyć osoby które poznał w potrzebne im rzeczy, by pomóc nowym osobą a dosyć często wyrusza aby szukać nowych osób do osady gdyż każda nowa twarz jest tam mile widziana.

Williama do dziś męczą rzeczy z przeszłości jednakże znalazł on osoby które wspierają go i nie wykorzystują jego umiejętności do swoich celów tylko aby pomóc innym co bardzo napawa Williama optymizmem do tej gromadki ludzi.

Koniec . . . . . Ale czy na pewno ?





Polecam również:
https://gtm.steamproxy.vip/sharedfiles/filedetails/?id=2429378435
4 Comments
★ Qxervit ★  [author] 19 Mar, 2022 @ 2:15am 
tak
Otto Pfilch 18 Mar, 2022 @ 12:04pm 
w8 czy ty z nudów napisałeś historię na podstawie mojego screena jak kaletsona prąd pierdolną? XD
Pająg _Szpieg( PL) 15 Mar, 2022 @ 9:39am 
Lektura dobra całkiem
[Yæñkē$]  [author] 14 Mar, 2022 @ 3:44pm 
takie lektury mogę czytać 😍