Naprawdę ciężko w tej grze szukać pozytywów.

Od samego początku czuć przestarzały silnik, który rzuca nam masowe ekrany ładowania, sztywne animacje, przerażające twarze npc, zoomy na twarze postaci zamiast cutscenek lub umożliwienia swobodnego ustawiania się do tworzenia własnych kadrów tak aby przechodzić fabułę na swoich upodobaniach jak to zrobili np w cyberpunku. Grafika również nie powala. Czasami ma dobre momenty z oświetleniem, ale tekstury są strasznie nierówne względem ostrości i detali.

Eksploracja jest nudna przez powtarzalność planet i nie ma nawet głębszego sensu ich odkrywać, jeżeli nie bawisz się w crafting.

Przechodząc misje frakcyjne (bo jedynie te misje skończyłem podczas pisania recenzji) straszyła mnie głupota dialogów, dosłownie każdy npc od razu ci ufa i wystarczy ładnie poprosić używając perswazji słowami typu "nie chcemy sprawiać sobie problemu", "zyskamy na tym razem", "możemy sobie zaufać" aby dał ci wszystkie brudy, tajne informacje, dostępy do sejfu itp.

Jedyne plusy to przyjemnie zrobione strzelanie i edycja statków.

Podsumowując, Starfield nie jest godny 350 zł, do rpg idealnego sporo mu brakuje a Todd Howard jak zwykle przesadził z obietnicami. Przyszłość leży w rękach moderów.