62
Products
reviewed
784
Products
in account

Recent reviews by maciek.wojton

< 1  2  3  4  5  6  7 >
Showing 41-50 of 62 entries
No one has rated this review as helpful yet
0.4 hrs on record
Pepper Grinder wprowadza nas w wir niesamowitej przygody, gdzie młoda podróżniczka ma za zadanie odzyskać zrabowany skarb, a to wszystko w odmętach piasku i pirackiej intrygi. Ta platformówka nie tylko testuje zręczność gracza, ale także zaprasza do świata pełnego pirackich legend, monet, rubinów i czekających na odkrycie tajemniczych przeciwników. Rozgrywka stawia przed nami Pepper, morską podróżniczkę, której determinacja i niezłomność są równie imponujące co jej zdolność do wwiercania się w przeszkody.

Recenzja gry Pepper Grinder
Jak wygląda rozgrywka w Pepper Grinder
Pepper Grinder oferuje rozgrywkę, która balansuje pomiędzy szybkością a precyzją, wymagając od graczy nie tylko zręczności, ale i strategicznego myślenia. Unikalny mechanizm świdra, pozwala na przebijanie się przez różnorodne tereny, odkrywanie tajnych przejść i zbieranie ukrytych skarbów. Mechanika ta wnosi świeżość do gatunku, zmuszając graczy do kreatywnego wykorzystywania środowiska nie tylko do przemieszczania się ale i do walki z przeciwnikami jak i rozwiązywania łamigłówek.

Klawiszologia jest banalna, gdyż poza 4 przyciskami sterowania mamy dodatkowy do uruchamiania świdra/młynka i drugi, który albo pełni funkcję skoku albo przyspieszenia (jeżeli akurat wwiercamy się w wydmy i potrzebujemy wykonać dziwną akrobację). Podczas gry przebijamy się przez tony piasku w poszukiwaniu monet i drogocennych kamieni, niekiedy pojawiają się przeciwnicy, którzy albo zostaną rozłożeni na łopatki na lądzie albo będą potrzebować “bodźca” ostrym szpikulcem wiertła prosto spod ziemi.

Recenzja gry Pepper Grinder
Recenzja gry Pepper Grinder
Gra nie jest prosta gdyż heat-boxy nie są litościwe, a wiertło/młynek skręca natychmiastowo i aby wydostać się z jeziorka lub przeskoczyć między kolcami lub przepaścią trzeba opanować do perfekcji broń/pojazd i w idealnym momencie skręcić lub przyspieszyć.

Strona wizualna
Gra charakteryzuje się piękną oprawą graficzną, z jednej strony mamy ręcznie rysowane grafiki, które idealnie wpasowują się w marketingową otoczkę Pepper Grinder, z drugiej mamy przyjemny pixel-art który przenosi graczy do animowanego świata pełnego kolorów i życia. Każdy poziom, przez który przemierza Pepper, jest unikalny i oferuje własne wyzwania oraz mechaniki. Od zamarzniętych krain po rozpalone do czerwoności wulkany – różnorodność środowisk zachęca do eksploracji i podziwiania detali. Różnorodność scenariuszy zachwyca i inspiruje do dalszej eksploracji nawet po zakończeniu całej historii.

Animacje postaci i przeciwników, pełne charakteru i osobowości, dodatkowo wzbogacają narrację, tworząc żywy, pulsujący świat. Każdy biom przedstawia unikatowe wyzwania, które są nie tylko testem umiejętności, ale także okazją do podziwiania artystycznego geniuszu twórców.

Recenzja gry Pepper Grinder
Podróż młynkiem na Steam Decku
Na urządzeniu Steam Deck, Pepper Grinder świeci pełnym blaskiem, oferując płynną rozgrywkę i zachwycającą grafikę. Dzięki optymalizacji pod kątem tego przenośnego urządzenia, gra działa bez zarzutu, zapewniając doskonałą responsywność kontrolerów i imponujący czas pracy baterii. Jest to dowód na to, że Pepper Grinder jest idealnym towarzyszem na krótkie, jak i dłuższe sesje, niezależnie od miejsca.

Recenzja gry Pepper Grinder
Podsumowanie: wiercenie z pasją
Pepper Grinder to tytuł, który z pewnością zaskoczy niejednego fana platformówek. Niebanalna rozgrywka, urocza grafika i przemyślany design poziomów sprawiają, że jest to gra, do której chce się wracać. Choć momentami może frustrować poziom trudności, szczególnie podczas wysypu przeciwników na małej przestrzeni okraszonej kolcami i przepaściami, gdzie precyzyjne sterowanie świdrem staje się wyzwaniem, to jednak ogólne wrażenie jest bardzo pozytywne.

pełna recenzja tutaj: https://gamingmode.pl/recenzja-gry-pepper-grinder/
Posted 4 April, 2024.
Was this review helpful? Yes No Funny Award
1 person found this review helpful
0.5 hrs on record
"Blade Prince Academy" to tytuł, który zabiera graczy w niezwykłą podróż do świata, gdzie magia splata się z akademickim życiem, a obowiązki ucznia krzyżują się z obowiązkami heroicznego obrońcy. Gra stanowi unikatowe połączenie gatunków, łącząc elementy RPG, strategicznej walki w czasie rzeczywistym z aktywną pauzą oraz zarządzania czasem i relacjami między postaciami. Oferuje głębokie, wielowątkowe doświadczenie, w którym każda decyzja może mieć dalekosiężne konsekwencje, zarówno dla losów miasta Abjectalia, jak i osobistych relacji między uczniami Akademii.

Mechanika i rozgrywka w “Blade Prince Academy”
Centralnym elementem gry jest system walki, który wymaga od gracza nie tylko strategicznego planowania ataków, ale również szybkiej adaptacji do zmieniających się warunków na polu bitwy. Mechanika pauzy w czasie rzeczywistym pozwala na przemyślane rozmieszczanie postaci i wybieranie najbardziej efektywnych kombinacji ataków. Jest to system, który nagradza kreatywność i strategiczne myślenie, jednocześnie będąc w miarę prostym i intuicyjnym dla graczy niezaznajomionych z podobnymi mechanikami. Dodatkowo, zarządzanie akademickim i towarzyskim życiem postaci wprowadza odrobinę głębi, wymagając od gracza balansowania między przygotowaniami do nadchodzących walk a budowaniem relacji i rozwijaniem umiejętności swoich podopiecznych.
Pierwsze potyczki z wrogimi jednostkami są w miarę łatwe, nie stanowią wyzwania o ile nasze ruchy są odpowiednio rozmieszczone w czasie. Problem pojawia się po kilku-kilkunastu rundach/rajdach, w których to nagromadzenie różnorakich efektów (ogień, nadlatujące obrażenia, toksyny i inne niespodzianki) nie dość, że utrudniają połapanie się w sytuacji na ekranie to jednocześnie utrudniają odpowiednie kliknięcie i zaplanowanie akcji. Uproszczony rozstał również rozwój postaci i zdobywanie doświadczenia, a ekwipunek czy umiejętności są tylko płaskimi ikonami, które nie wpływają na to jak wyglądają czy działają bohaterowie.
Nie dostajemy również na start jasnych komunikatów odnośnie klawiszologii czy dokładnych opisów jak działają poszczególne umiejętności postaci w efekcie pierwsze walki to testowanie swojego oręża i możliwości drużyny.

Świat i postacie
Oprócz ciekawej mechaniki walki, "Blade Prince Academy" wyróżnia się bogatym światem i głęboko nakreślonymi postaciami. Każdy z członków oddziału posiada własną historię, charakter i zestaw umiejętności, co sprawia, że interakcje między nimi są niepowtarzalne i pełne emocji. Gracze mają możliwość odkrywania tych historii poprzez zadania poboczne i dialogi, co dodatkowo zwiększa immersję. Świat gry, pełen tajemnic i niebezpieczeństw, staje się równie ważnym "bohaterem", oferując liczne lokacje do eksploracji i odkrywania gdyż poza wyprawami mamy możliwość odpocząć w akademiku czy skorzystać z terapii w skrzydle szpitalnym. To taki przystanek między rozgrywkami w stylu osady w “Darkest Dungeon”.

Grafika i klimat “Blade Prince Academy”
Tytuł posiada ciekawy, wręcz unikatowych styl, który z jednej strony przypomina ręcznie rysowane postacie odrobinę zalatujące “Hadesem” choć z drugiej mamy bardzo sugestywne elementy “furry” i całego futrzastego fandomu z antropomorficznymi zwierzętami. Postacie i otoczenie są rysowane z dużą dbałością o detale choć ogólne kontury postaci są proste, a kolorów jest jak na lekarstwo. Animacje bohaterów proste ale na tyle efektowne, że dodają dynamiki, a zarazem zachowują pewną lekkość i humor, który łagodzi atmosferę nawet w najbardziej napiętych momentach rozgrywki.

Działanie “Blade Prince Academy” na Steam Deck
Według wydawcy gra na Steam Decku działa i z tym się zgodzę, gdyż nie miałem problemów z odpaleniem tytułu. Problem pojawia się w przypadku sterowania, ponieważ mnogość akcji i wątków do kontrolowania może odrobinę przytłoczyć na początku i naprawdę trzeba chcieć w ten tytuł grać na handheldzie aby przełknąć początkowe, trudne ustawiania lub bawić się z przypisywaniem przycisków indywidualnie pod siebie. Na szczęście SD pozwala na podłączenie myszki, która zdecyodwanie ułatwia grę. Dzięki optymalizacji, gra oferuje płynną rozgrywkę bez znaczących spadków wydajności, co jest szczególnie ważne w przypadku dynamicznych scen walki oraz podczas wydawania poleceń. Interfejs użytkownika został dostosowany do mniejszego ekranu ale na szczęście napisy są odpowiednio dostosowane pod ekran 1280x800.

Wnioski
"Blade Prince Academy" to gra, która z pewnością zasługuje na uwagę fanów gier RPG. Połączenie unikatowej mechaniki, interesującej fabuły zapewnie rozgrywkę na minimum kilkanaście godzin. Gra, mimo że posiada pewne niedoskonałości techniczne, oferuje bogate i satysfakcjonujące doświadczenie.

Plusy:
Unikatowa mechanika walki z systemem aktywnej pauzy
Bogaty i wielowarstwowy świat
Grafika w przyjemnym, kreskówkowym stylu.
Głębokie relacje między postaciami wpływające na rozgrywkę.

Minusy:
Gra nadal posiada pewne błędy i niedoskonałości techniczne.
System rozwoju postaci mógłby oferować większą różnorodność.
Czasami zbyt uproszczona narracja i dialogi.
Brak wpływu wyboru ekwipunku na wygląd postaci.
Niektóre aspekty gry mogą wydawać się zbyt generyczne.

Podsumowując, "Blade Prince Academy" to ambitna gra, która mimo pewnych niedoskonałości, oferuje angażującą rozgrywkę. Jest to tytuł, który z czasem ma potencjał stać się jeszcze lepszy. Mi nie przypadł do gustu, a przynajmniej liczyłem na mniej “infantyle” rozwiązania.

Recenzja dostępna również tutaj: https://gamingmode.pl/recenzja-gry-blade-prince-academy/
Posted 25 March, 2024.
Was this review helpful? Yes No Funny Award
No one has rated this review as helpful yet
5.9 hrs on record (2.9 hrs at review time)
Highwater to nowa produkcja Demagog Studio, która raz jeszcze przenosi nas do dystopijnego świata, gdzie Wielka Katastrofa Klimatyczna zmieniła Ziemię w archipelag odizolowanych wysp. W tej niezwykłej historii, będącej częścią świata wcześniejszych produkcji - The Cub i Golf Club Nostalgia, twórcy odchodzą od widoku 2D, aby nadać głębi i przestrzeni bohaterom. Produkcja jest trójwymiarową przygodą z izometrycznym widokiem podczas turowych potyczek, przypominających produkcje takie jak XCOM: Enemy Unknown czy (tematycznie bliższe) Mutant Year Zero: Road to Eden.

Tło fabularne Highwater
Gra przenosi nas w sam środek postapokaliptycznego świata, który po Wielkiej Katastrofie Klimatycznej został niemal całkowicie zalany wodą. Ostały się tylko wyspy, które teraz służą jako ostatnie bastiony cywilizacji. To tutaj rozgrywa się nasza przygoda, w której główny bohater, niepoprawny optymista, przemierza archipelag w celu dotarcia do jedynego znanego mu miasta.
Nie jest to jednak prosta podróż. Wokół rozciąga się bezkresna woda, a na horyzoncie majaczą tylko pojedyncze wyspy powstałe na gruzach dawnych budynków, pociągów czy samochodów - pozostałości dawnego świata. Fabuła Hightwater zanurza gracza w realiach globalnej katastrofy, ale też opowiada historię o nadziei, przyjaźni i przetrwaniu.

To już trzecia gra osadzona w pięknie budowanym uniwersum postapo. Pierwsza produkcja Golf Club Nostalgia stworzyła podwaliny pod krajobraz i zarysowała prostą historię świata dodając emocjonalny bagaż jednego, samotnego mężczyzny. Kolejno The Cub wprowadził narrację z perspektywy dziecka, które razem z nami poznaje zgliszcza miasta Alphaville, a dzięki audycji Radio Nostalgia From Mars poznajemy ogólny zarys losów ludzkości. Tym razem to nie tylko oglądanie z bliska losów poszczególnych jednostek w obliczu katastrofy (której finał oglądaliśmy we wcześniejszych grach), ale również całkiem nowe doświadczenie emocjonalne, jeszcze nie przesiąknięte marazmem, brakiem nadziei i destrukcyjnym wpływem zdegradowanej planety. Tutaj mamy opowieść budowaną na dialogach i przyjemnych interakcjach bohaterów nadających o wiele więcej głębi niż tylko słuchowiska szumiące w tle.

Historia i rozgrywka
Rozpoczynamy od przemieszczania się żółto-pomarańczową motorówką z Nikosem na pokładzie, który to w ślimaczym tempie dociera z jednej wyspy na drugą w celu zbierania wskazówek, książek, ekwipunku i towarzyszy. Sterowanie motorówką jest proste, ale bardzo wolne, a mapa w ogóle nie pomaga w odnalezieniu się na tej spokojnej tafli wody - charakterystycznych punktów czy wysp jest jak na lekarstwo. Niestety, w Highwaters pływanie zajmuje 70% czasu, który tu spędzimy. Mimo, że wskoczyliśmy w 3D to tempo rozgrywki jest równie spokojne co w poprzednich produkcjach, więc nie każdemu się to spodoba.

Po odnalezieniu różnych znajdziek takich jak książki, magazyny, gazety czy nawet przedmioty codziennego użytku trafimy w końcu na potyczki z żywymi ludźmi, którzy z jakiś względów są wrogo nastawieni. W tym momencie przechodzimy do turowego systemu walki, który zmusza do strategicznego planowania każdego ruchu. Konfrontacje z przeciwnikami są często zaskakujące i wymagają od gracza nie tylko dobrej znajomości możliwości swojej drużyny, ale również umiejętnego wykorzystania otoczenia. Mechanika ta dodaje głębi rozgrywce, uczyniwszy z każdej potyczki unikalne doświadczenie. Walka w Highwater nie ogranicza się jednak do czystej przemocy - można znaleźć pokojowe rozwiązania konfliktów. System walki jest stosunkowo łatwy - każda postać ma do wykonania dwie akcje - ruch i atak, a po ich zakończeniu automatycznie przechodzimy do tury przeciwnika, więc proces nie wymaga specjalnych analiz.

Grafika i Muzyka
Wizualnie Highwater prezentuje się naprawdę dobrze, choć po pierwszych 30 minutach nie byłem zadowolony ze względu na trójwymiarowe proste postacie kontrastujące z wieloma dwuwymiarowymi obiektami, takimi jak krzaki czy przeszkody na wodzie. Styl graficzny, łączący elementy low-poly z bogatą paletą kolorów, tworzy niepowtarzalny, postapokaliptyczny klimat. Świat gry jest jednocześnie piękny i przerażający – olbrzymie rozlewiska wody odbijają blask słońca tworząc ciekawą scenerię, a zastosowane kolory (w tym przypadku dużo błękitów i zieleni) są ciekawym wyborem w stosunku do fioletów i zimnych szaro-niebieskich barw poprzednich gier. Dodatkowo ruiny dawnych cywilizacji, opanowane przez naturę, przypominają o kruchości ludzkiego istnienia, ale nie stanowią kluczowego elementu jak w The Cub.
Muzyka w Highwater pełni kluczową rolę, dodając głębi emocjonalnej do całej opowieści. Oryginalna ścieżka dźwiękowa, składająca się z utworów indie, idealnie komponuje się z atmosferą gry, podkreślając jej melancholijny nastrój. Muzyka jest nie tylko tłem dla eksploracji i walki, ale staje się integralną częścią świata, wzbogacając każdą chwilę spędzoną z grą.
W poprzednich produkcjach mieliśmy “Radio Nostalgia from Mars”, a tym razem słuchamy “Highwater Pirate Radio”, którego playlistę z aż 30 utworami możemy znaleźć zarówno na platformie Steam jako oficjalny soundtrack jak i na Spotify. Ten elektryczny, nastrojowy soundtrack doskonale odzwierciedla ponury, często brutalny, a jednak zaskakująco pełen nadziei nastrój prezentowanego świata. Zanurza gracza w utworach jednocześnie smutnych i pięknych, takich jak “The World Ended on a Sunny Day” czy “Hotel Weltschmerz”. Sama recenzja powstała przy dźwiękach tej oryginalnej muzyki uzupełnionej o harmonijny wokal i chwytliwe rytmy.

Ale do brzegu...
Podsumowując, Highwater to gra, która z jednej strony zachwyca swoją artystyczną wizją świata po katastrofie klimatycznej, oferując bogatą i angażującą fabułę oraz innowacyjny system walki. Z drugiej strony ma swoje wady, takie jak momenty niekonsekwencji narracyjnej, nieco za spokojne pływanie czy nieczytelną mapę, które mogą wpłynąć na ogólne wrażenia. Niemniej jednak, jest to tytuł, który z pewnością zapewni wiele godzin emocjonującej rozgrywki i zmusi do refleksji nad ważnymi tematami społeczno-ekologicznymi.

Highwater jest grą, która zasługuje na uwagę każdego miłośnika gier indie z elementami strategii turowej. Jej unikalna estetyka, przemyślana choć prosta rozgrywka i głębokie tło fabularne tworzą bardzo przyjemne doświadczenie. Jeżeli spodobały się Wam dwie ostatnie produkcje od Demagog Studio to koniecznie sprawdźcie Highwater.

pełna recenzja tutaj: https://gamingmode.pl/recenzja-gry-highwater-optymistyczny-wodny-swiat/
Posted 19 March, 2024.
Was this review helpful? Yes No Funny Award
2 people found this review helpful
0.5 hrs on record
„Brothers: A Tale of Two Sons Remake” to wzruszająca opowieść o dwóch braciach, którzy wyruszają w niezapomnianą podróż, by znaleźć lekarstwo dla swojego umierającego ojca. Gra, będąca odświeżoną wersją kultowego tytułu z 2013 roku, w nowym wydaniu oferuje ulepszoną grafikę, odnowioną ścieżkę dźwiękową oraz kilka interesujących zmian w rozgrywce. W tej recenzji przyjrzymy się, jak gra sprawdza się na Steam Decku oraz czy jej nowa odsłona spełnia oczekiwania zarówno nowych, jak i fanów oryginału.

Ponadczasowy klasyk w nowej odsłonie
Remake „Brothers: A Tale of Two Sons” to hołd dla oryginału, zachowujący wszystko, co w nim najlepsze, przy jednoczesnym wprowadzeniu technologii i standardów obecnej generacji. Ulepszone modele postaci i otoczenia, wyrenderowane z niezwykłą dbałością o detale, oraz ścieżka dźwiękowa nagrana od nowa z orkiestrą sprawiają, że historia braci jest bardziej immersyjna niż kiedykolwiek wcześniej.

Wyruszamy w epicką podróż
Rozgrywka „Brothers: A Tale of Two Sons Remake” pozostaje wierna oryginałowi, oferując unikalne wyzwania i zagadki wymagające współpracy braci. Gra zachęca do eksploracji i odkrywania sekretów, a tryb kooperacji dla dwóch graczy dodaje nowy wymiar doświadczeniu rozgrywki. Możliwość sterowania obiema postaciami jednocześnie w trybie dla jednego gracza nadal stanowi kluczowy element rozgrywki, wymagający koordynacji i planowania natomiast kooperacja musi być idealnie zgrana aby nie powodować nadmiernej frustracji, gdyż miejsca, w których musimy coś podnieść, lub pociągnąć muszą być bardzo dokładne. Tyczy się to również interakcji między braćmi.
Ogrywałem tytuł zarówno sam jak i z żoną na dwóch kontrolerach i zgranie się w czasie i lokacji wymaga nie tyle dobrego sterowania co dobrej komunikacji, w innym wypadku kluczowe punkty, w których rozwiązujemy zagadki mogą powodować frustracje przerywaną długimi spacerami przez malownicze krainy.
Aby dodać do całego doświadczenia kooperacyjnego, każdy z braci posiada swoje umiejętności. Starszy brat jest w stanie pociągnąć dźwignie i podnosić ciężkie przedmioty, a młodszy brat może zostać podniesiony przez rodzeństwo, aby dotrzeć do wysokich obszarów lub potrafi przecisnąć się przez szczeliny w celu zwolnienia blokad lub otworzenia bramek. Gra jest pełna pomysłowych i ekscytujących zagadek, które w pełni wykorzystują te umiejętności, i mimo że co kawałek trafiamy na zagadki to gra jest w miarę prosta. Czas do przejścia całego tytułu wg. użytkowników HowLongToBeat.com to około 3,5h.

Dużo emocji i ładne krajobrazy
„Brothers: A Tale of Two Sons Remake” to nie tylko przygoda, ale też głęboko emocjonalna opowieść o rodzinie, poświęceniu i dorastaniu. Gra doskonale wykorzystuje swoją mechanikę do opowiadania historii, pozwalając graczom na bezpośrednie doświadczenie więzi łączącej braci. Ulepszenia graficzne i muzyczne tylko wzmacniają ten emocjonalny ładunek, sprawiając, że każdy moment jest jeszcze bardziej pamiętny.
Mimo, że nie dostajemy “zrozumiałych” linii dialogowych to przez ruchy postaci i muzykę budującą klimat, praktycznie od razu wiemy jakie emocje towarzyszą bohaterom i co musimy zrobić.

Ustawienia i sterowanie Brothers: A Tale of Two Sons Remake oraz działanie na Steam Decku
Gra działa bez zarzutu na konsoli Valve, oferując płynną rozgrywkę (niestety w 30kl/s) i wyraźną grafikę. Optymalizacja pod kątem tego urządzenia jest bardzo przyzwoita, co pozwala cieszyć się grą bez rwania rozgrywki czy dłuższych niż zwykle okien ładowania.
“Brothers [...]” to tytuł stworzony pod Steam Decka, gdyż sterowanie dwoma drążkami i wykonywanie akcji bumperami jest bardzo intuicyjne choć wymaga kilku minut na zapamiętanie, którą ręką kontrolujemy którego brata.

„Brothers: A Tale of Two Sons Remake” to udany remake, która z szacunkiem podchodzi do oryginału, jednocześnie wnosząc świeżość dzięki nowoczesnej oprawie graficznej i dźwiękowej. Gra oferuje niezapomniane wrażenia zarówno dla nowych graczy, jak i tych, którzy chcą ponownie przeżyć tą poruszającą historię.

Plusy:
Wierność oryginałowi przy jednoczesnym wprowadzeniu odświeżonej grafiki i ścieżki dźwiękowej.
Unikalna mechanika rozgrywki wymagająca współpracy braci.
Głęboko emocjonalna i angażująca opowieść.
Przyzwoita optymalizacja pod Steam Decka.
Dodanie trybu kooperacji dla dwóch graczy.

Minusy:
Niektóre zagadki mogą wydawać się zbyt proste dla doświadczonych graczy.
Dodatkowe sceny przerywnikowe mogą nieco zakłócać tempo gry.
Brak znaczących nowości w rozgrywce dla osób, które znały już oryginał.

„Brothers: A Tale of Two Sons Remake” to przepięknie odnowiona opowieść o sile rodzinnych więzi, która z pewnością znajdzie miejsce w sercach nowych graczy. Gra udowadnia, że pewne historie są ponadczasowe, a odpowiednie odświeżenie potrafi jeszcze bardziej je wyeksponować.

recenzja dostępna również tutaj: https://gamingmode.pl/recenzja-gry-brothers-a-tale-of-two-sons-remake/
Posted 18 March, 2024.
Was this review helpful? Yes No Funny Award
2 people found this review helpful
1.5 hrs on record
Reveil to pierwszoosobowa gra psychologiczna, która zanurza graczy w surrealistycznej podróży Waltera Thompsona, technika sceny cyrkowej, który budzi się w zdeformowanej rzeczywistości pełnej tajemnic i zagadek. Produkcja wykorzystuje nastrojową estetykę cyrkową lat 60’, aby stworzyć intrygującą opowieść o poszukiwaniu zaginionej rodziny, mieszając elementy grozy ze wspomnieniami głównego bohatera, a całość wzbogaca o wiele zagadek logicznych.

Rozgrywka i mechaniki w Reveil
Rozgrywka Reveil polega na eksploracji onirycznego świata, rozwiązywaniu łamigłówek i odkrywaniu poszlak, które mogą prowadzić do odkrycia prawdy. Kontrola w grze jest nietypowa, co może początkowo dezorientować, ale dodaje to gry pewnego rodzaju oryginalności, mianowicie każdy grywalny element możemy poruszyć przez chwycenie odpowiednim przyciskiem i wykonanie odpowiedniego ruchy (myszką/joystickiem) w podobnej formie jak w grach studia Quantic Dream. Łamigłówki wymagają od graczy zaangażowania i kreatywności, a ich różnorodność zapewnia, że rozgrywka nie staje się monotonną “grą na szynach”.

Świat gry
Świat przedstawiony w Reveil jest bogaty i złożony, z wielowarstwową narracją, która wymaga od graczy uwagi i własnej interpretacji. Historia Waltera jest pełna niespodziewanych zwrotów akcji i głębokich emocjonalnie momentów, które zmuszają do refleksji nad własnymi doświadczeniami i postrzeganiem rzeczywistości. Estetyka cyrkowa lat 60. dodaje unikalnego charakteru i atmosfery, a detale świata gry są dopracowane z niezwykłą pieczołowitością. Do całej otoczki, która czerpie swoje horrorowe inspiracje od takich klasyków jak Silent Hill czy współczesnych tytułów w stylu Layers of Fear czy SOMA, a warstwa fabularna przypomina momentami budowanie wspomnień z What Remains of Edith Finch.

Wrażenia audio-wizualne
Gra imponuje wizualnie dzięki wykorzystaniu silnika Unity, który zapewnia piękne i wciągające grafiki. Oprawa dźwiękowa i głosy postaci są dobrze zrealizowane, choć ścieżka dźwiękowa może momentami wydawać się monotonna. Wizualia i muzyka współgrają ze sobą, tworząc niepokojącą, lecz fascynującą atmosferę, która doskonale pasuje do tematyki gry. Tekstury są wysokiej jakości i gdyby nie ograniczone przestrzenie manewru głównego bohatera to immersja byłaby jeszcze pełniejsza. Z drugiej strony nie ma się też czemu dziwić, oniryczny charakter rozgrywki gdzie wspomnienia zapadają się w senne koszmary aby ponownie wrócić do rzeczywistości mają to do siebie, że często jesteśmy tylko świadkami, a nie pełnoprawnymi uczestnikami wydarzeń.

Reveil na Steam Decku
Reveil oferuje solidne doświadczenie również na Steam Decku, dzięki czemu gracze mogą cieszyć się tą unikalną historią bez względu na to, gdzie się znajdują. Dzięki optymalizacji pod kątem urządzenia Valve, gra działa płynnie, a sterowanie jest intuicyjne i dopasowane do możliwości Steam Decka. Otrzymamy tu minimum 2 godziny płynnej rozgrywki w stałych 60kl/s.

Podsumowanie
Reveil to gra, która z pewnością zapadnie w pamięci graczom poszukującym głębokiej narracji. Wyróżnia się oryginalnym światem i atmosferą na granicy rzeczywistości i sennych koszmarów. Pomimo pewnych niedoskonałości, takich jak niektóre aspekty sterowania i ścieżki dźwiękowej, gra oferuje dużo wrażeń, od jump scare’ów przez zagadki logiczne, aż po uciekanie przed dziwnymi kreaturami.

https://gamingmode.pl/reveil-recenzja-gry/
Posted 7 March, 2024.
Was this review helpful? Yes No Funny Award
1 person found this review helpful
2.3 hrs on record
Odkąd usłyszałem o grze "Biomutant" w 2017 roku miałem ogromny hype na tą produkcję. Nie dość, że zapowiadany tytuł wpasowuje się w mój ulubiony nurt sf - biopunk to jeszcze jest wariacją na postapo gdzie szeroko pojęta “natura” gra pierwsze skrzypce. “Biomutant” jest efektem pracy Experiment 101, studia, które postanowiło połączyć postapokaliptyczny świat z kung-fu i RPG, umieszczając w centrum antropomorficzne zwierzęta, których cechy charakteru i predyspozycje w walce wpływają na to jak wyglądają (albo i odwrotnie, bo to my mutujemy naszego gryzonia na początku rozgrywki). To mieszanka, która obiecywała wiele, ale czy faktycznie dostarczyła unikalne doświadczenie?
Wiem, że od premiery minęło już prawie 3 lata ale dopiero teraz miałem okazję sprawdzić tytuł na Steam Decku.

Optymalizacja
Zanim przejdę do mięsa to muszę zaznaczyć, że gra działa zaskakująco płynnie. Nie ma żadnych problemów w czasie gry nawet przy wyższych detalach niż Steam Deck sobie życzy. Poza nieco irytującymi przerywnikami ładowania między menu, a samą grą nie mam się do czego przyczepić.

Ten wielki (pusty) piękny świat
"Biomutant" prezentuje świat, który jest wizualną ucztą. Zróżnicowane biomy, od gęstych lasów po pustynie i radioaktywne obszary, oferują różnorodność krajobrazów i atmosfer. Grafika jest zachwycająca i bez wątpienia jest jednym z mocniejszych aspektów tej produkcji. Detale świata i jego unikatowa estetyka, pełna postapokaliptycznego uroku, są godne pochwały choć nie jest to hiperrealizm czy nawet realizm, a coś na kształt ugrzecznionej wersji świata dla młodszych odbiorców. Przemierza się biomy bardzo sprawnie i z daleka widoki naprawdę zachwycają lecz przy eksploracji z bliska tak naprawdę to nie ma za wiele do oglądania.

Mechanika
System walki "Biomutant" jest różnorodny i pozwala na eksperymentowanie z różnymi stylami, od walki wręcz po wykorzystanie zdolności naszego protagonisty. Choć porównania do "Devil May Cry" w kwestii dynamiki są na miejscu, to jednak system ten ma swoje niedociągnięcia, zwłaszcza jeśli chodzi o biologiczne moce, które często wydają się nieprzydatne. Mimo to, kreatywność w tworzeniu i modyfikacji broni jest imponująca i dodaje pewnego smaku do całej rozgrywki. Sęk w tym, że nie czujemy istotności tych usprawnień i mocy. Ich wykorzystanie bywa często nieintuicyjne lub same moce są zbędne, gdyż dynamika walk jest na tak wysokim poziomie, że nie mamy czasu na zastanowienie się jaką moc warto użyć w danej chwili.
Pełno modyfikacji, od pojedynczej broni bo craftowanie strojów, dodatków itp. lecz od strony wizualnej przypomina nową odsłonę Wormsów niż duży tytuł na dziesiątki godzin fabuły.
Potyczki jak już wspominałem, są dynamiczne lecz poza krótkimi starciami (lub irytująco nużącymi walkami z bossami) przemierzamy pusty świat, a wędrówka jest nurząca (nie wspominając, że tryb biegu jest może o 15% szybszy niż standardowy chód).

Historia i stylistyka
"Biomutant" stara się opowiedzieć historię o ratowaniu świata przed kolejną apokalipsą, ale fabuła często rozmywa się pod ciężarem niezgrabnej narracji i infantylnych dialogów. Próby nadania głębi poprzez moralizatorskie przesłania tracą na mocy przez niekonsekwentne prowadzenie historii i przesyt niepotrzebnymi informacjami. Jeden narrator tłumaczący dialogi wszystkich postaci to pomysł, który może działać na korzyść immersji ale dla bardzo młodych graczy, w "Biomutant" staje się to szybko nużące i odciągające od głównego wątku. Poza tym wątków pobocznych jest tak dużo, że ciężko się połapać na czym warto się skupić. Nie ma możliwości kategoryzowania zadań, oznaczania ich na mapie poza prymitywnymi checkpointami, a odległości od punktów docelowych są naprawdę duże. Czasami to kilka-kilkanaście minut dreptania z jednego idiotycznego zadania do drugiego, a i finalnie nie wiemy na jakiego przeciwnika możemy trafić. Ta infantylizacja całej gry chyba przechyliła szale i finalnie utrudnia dalszą rozgrywkę.

"Biomutant" to gra, która mimo swoich wad, oferuje unikatowe i estetycznie zachwycające doświadczenie. Próba połączenia wielu elementów z różnych gatunków w jedną koherentną całość nie w każdym aspekcie się udała, ale nie można odmówić twórcom ambicji i pasji, którą włożyli w produkcję. Gra ma swoje momenty, w których naprawdę błyszczy, lecz nie brakuje jej również obszarów, które wymagałyby dopracowania. Wszystko okraszone bardzo zachowawczą narracją skierowaną do młodszych graczy. Jakbym miałbym 20 lat mniej to byłbym zachwycony również oryginalnym tłumaczeniem i bardzo dobrą, polską wersją językową.

Nie zdarza mi się to często ale w tym wypadku jestem srodze rozczarowany i moja opinia będzie negatywna.
Posted 7 March, 2024.
Was this review helpful? Yes No Funny Award
No one has rated this review as helpful yet
1.1 hrs on record
Gra Rail Route jest symulatorem zarządzania ruchem kolejowym, który pozwala graczom wcielić się w rolę dyspozytora kolei. Produkt studia/wydawcy Bitrich⁠⁠.info jest póki co jedynym w ich dorobku, rozwijany od dobrych kilku lat, który dopiero doczekał się premiery. Zadaniem gracza jest projektowanie i rozwijanie własnej sieci kolejowej, zarządzanie ruchem pociągów oraz optymalizacja tras i harmonogramów. Gra łączy w sobie elementy strategii, logistyki i satysfakcjonujący gameplay, oferując unikalne wyzwania na każdym etapie gry.

Projektowanie sieci z pasją
Rail Route oferuje graczom możliwość tworzenia własnych, unikatowych sieci kolejowych. Rozpoczynając od kilku stacji, gracze mogą stopniowo rozbudowywać swoje “imperium”, dodając nowe stacje i linie kolejowe. Opanowanie sztuki automatyzacji jest kluczowe dla skutecznego zarządzania rosnącą pajęczyną torów, stacji i semaforów. Wprowadzenie nowych technologii umożliwia obsługę większej liczby pociągów i zwiększa efektywność całego systemu. Gra zachęca do eksperymentowania i znajdowania własnych, optymalnych rozwiązań logistycznych.

Jak wygląda rozgrywka w Rail Route?
Pierwsze spotkanie z produkcją miałem jeszcze w 2023 roku gdyż pierwszy rozdział gry, będący jednocześnie samouczkiem pod tytułem “Historii Jozica”, pozwalała wcielić się w początkującego dyspozytora pociągów w Pradze, a co za tym idzie – zaprojektowanie, zbudowanie i zautomatyzowanie sieci kolei. To “wcielenie się” jest bardzo umowne, gdyż poza głównym planem sieci, czytelnym choć bardzo rozbudowanym interfejsem gry, cały aspekt wizualny to delikatnie zanimowane plansze, statyczne obrazki i dużo napisów.

Rail Route na pierwszy rzut oka może przypominać Mini Metro, a w rzeczywistości to miks Factorio i dwuwymiarowej gry RAILGRADE do zarządzania koleją. Najistotniejsze w początkowej rozgrywce jest umiejętne zarządzanie czasem, ustalaniem trasy, zwrotnic i przełączanie semaforów w odpowiednim momencie. W kolejnych minutach dostajemy nowe pociągi, nowe zlecenia i miejscowości, a co za tym idzie – robi się “ciekawie”. Planowanie trasy to jedno ale zbudowanie odpowiedniej stacji, rozplanowanie połączeń, a później i usprawnień staje się wyzwaniem logicznym, a że gra bazuje/inspiruje się prawdziwym systemem kolejowym to logistyka kolei gra pierwsze skrzypce.

Wyjątkowe wyzwania i realizm
Interfejs gry jest intuicyjny, lecz oferuje głębię zaawansowanych opcji zarządzania, które odblokowują się wraz z rozwojem sieci i naszymi zarobkami. To podejście sprawia, że Rail Route jest łatwa do nauki, ale trudna do opanowania – “easy to learn, hard to master”, zachęcając do ciągłego doskonalenia i dostosowywania strategii. Na szczęście jest częsty autozapis, który pozwoli cofnąć się o te 5 minut i całkowicie zmienić koncepcję. Realizm zarządzania ruchem kolejowym dodatkowo zwiększa immersję i satysfakcję z płynącej rozbudowy i optymalizacji sieci. Ja w pierwszych 10 minutach potrafiłem spowodować katastrofalne w skutkach zderzenie pociągów przez jeden drobiazg – złe ustawienie zwrotnicy.

Jak się gra w Rail Route na Steam Decku?
Rail Route doskonale sprawdza się na Steam Decku, oferując pełne doświadczenie zarządzania siecią kolejową w przenośnej formie. Intuicyjne sterowanie i dostosowany interfejs umożliwiają wygodne planowanie i reagowanie na wyzwania w grze, niezależnie od miejsca. Mobilność Steam Deck pozwala cieszyć się grą w dowolnym miejscu, co jest dużym atutem dla fanów symulatorów kolejowych, szczególnie, że produkcja nie drenuje baterii i po przeszło 2h gry w terenie (zakładany czas pracy urządzenia) miałem jeszcze ponad 40% energii.

Szczerze, to obawiałem się tej gry na handheldzie Steama, gdyż skomplikowane gry strategiczne czy jak w tym przypadku logistyczne często wymagają od gracza “klikania” na dużo małych elementów, w krótkim czasie. Na szczęście Rail Route ma pięknie zoptymalizowaną klawiszologię i sugeruje na każdym kroku jakim przyciskiem wykonamy jaką akcję. Oczywiście opcja dotykowa jest również dostępna i sprawdza się bardzo znośnie.

Podsumowanie
Rail Route to tytuł, który z pewnością zainteresuje fanów symulatorów kolejowych oraz gier strategicznych. Dzięki połączeniu intuicyjnego projektowania z głębią logistycznych wyzwań, gra oferuje satysfakcjonujące i angażujące doświadczenie zarządzania ruchem kolejowym. Aktywna społeczność i wsparcie dla urządzenia Steam Deck dodatkowo podnoszą wartość tego tytułu. Gra jest wyjątkowym połączeniem strategii, logistyki i kreatywności, oferującym niezliczone godziny zabawy i wyzwań.

https://gamingmode.pl/recenzja-gry-rail-route/
Posted 6 March, 2024.
Was this review helpful? Yes No Funny Award
No one has rated this review as helpful yet
1 person found this review funny
0.2 hrs on record
Astral Party to dostępna na platformie Steam bardzo specyficzna produkcja free to play, która zręcznie łączy elementy charakterystyczne dla gier karcianych i kościanych z dynamiczną rywalizacją w świecie anime. Rozgrywka zaprojektowana przez STAR ENGINE PROJECT i wydana przez Neverland Entertainment, oferuje wciągające doświadczenie online, gdzie gracze mogą zmierzyć się ze sobą na barwnej planszy przypominającej Monopoly.

Astral Party i pierwsze wrażenia
Rozgrywka Astral Party jest dynamiczna i bardzo kolorowa. Wirtualna plansza gry, na której gracze poruszają się dzięki rzutom kości, staje się areną zaciętych (mikro)pojedynków, gdzie każdy ruch może zmienić losy partii. Gracze mają do wyboru różne postacie z unikalnymi zdolnościami, a także zestaw kart, które mogą wykorzystać, by zyskać przewagę nad przeciwnikami. Samouczek w miarę umiejętnie tłumaczy cel gry i elementy interakcyjne.

Po krótkim wprowadzeniu dostajemy postać i możliwość odwiedzenia pokoju/lokacji z innymi graczami online lub stworzenie własnej rozgrywki. W dniu premiery czas oczekiwania sięga kilku minut, a połączenie z serwerem jest często gubione. Gra w obecnej formie boryka się z szeregiem problemów, które mogą zniechęcić potencjalnych graczy. Interfejs użytkownika i jakość tłumaczenia pozostawiają wiele do życzenia, co może utrudniać zrozumienie zasad i mechanik gry. Nie jestem fanem gier stylizowanych na anime czy w ogóle w klimacie bishōjo/ecchi/mahō-shōjo, a taka jest właśnie ta gra. Dużym utrudnieniem będzie system mikropłatności i wielu różnych walut w grze. Dodatkowo przerysowany interfejs utrudnia odnalezienie się w Astral Party czyniąc produkcję nieprzejrzystą.

Potencjał i Oczekiwania
Mimo tych niedociągnięć, Astral Party posiada potencjał aby zostać w przyszłości czymś naprawdę ciekawym. Wydawać mogłoby się, że połączenie mechanik gry planszowej z elementami gier karcianych i kościanych to żadna nowość, ale specyficzna oprawa graficzna w stylu anime z sugestywnymi postaciami może przyciągnąć graczy lubujących się w takich klimatach. Jeśli twórcy zdołają odpowiedzieć na krytykę graczy związaną z mikropłatnościami i poprawić wskazane problemy, gra może zyskać dużą popularność.

Podsumowanie
Astral Party z ciekawą estetyką i ciekawą choć prostą mechaniką może zapewnić wiele godzin zabawy, jednak obecne problemy z serwerami i system monetizacji wymagają uwagi. Oczekuje, że przyszłe aktualizacje rozwiążą te kwestie, co uczyni Astral Party tytułem bardziej zjadliwym nie tylko fanom anime. Pomimo obecnych niedoskonałości, warto obserwować rozwój tej gry, mając nadzieję na pełne wykorzystanie potencjału.

https://gamingmode.pl/astral-party-to-nowa-gra-free-to-play-wrazenia-z-rozgrywki/
Posted 6 March, 2024.
Was this review helpful? Yes No Funny Award
1 person found this review helpful
1.9 hrs on record
Early Access Review
SpellRogue to nowa gra w stylu deckbuildera z roguelite’owym twistem, która przyciąga uwagę swoim unikalnym podejściem do rozgrywki, łącząc klasyczne elementy budowania talii z mechaniką rzucania kośćmi. Gra, będąca debiutanckim projektem studia Guidelight, wyróżnia się na tle innych tytułów tego gatunku, oferując graczom nowe sposoby na interakcję z elementami rozgrywki.

Rozgrywka i mechanika
Unikalna mechanika gry w SpellRogue stawia przed graczami wyzwania, które możemy pokonać dzięki odpowiednim dobieraniu kości do zaklęć, które stają się centralnym elementem naszej strategii. W przeciwieństwie do “Slay the Spire”, gdzie ciągle dobierasz karty do ręki, które decydują o twoich działaniach podczas tury, Spellrogue pozwala zbudować zestaw zaklęć, które zawsze będziesz miał dostępne. Zamiast zasilania ich za pomocą jakiegoś systemu energii, rzuca się kilka kości każdej tury, które następnie można użyć do „opłacenia” twoich umiejętności. Ta nietypowa mechanika wprowadza element losowości, który gracz musi umiejętnie kontrolować, by odnieść sukces. Dzięki możliwości przerzucania, duplikowania, dzielenia, obracania oraz zaklinania kości, gracze otrzymują szerokie spektrum możliwości adaptacji swoich taktyk. To eksperymentalne podejście do dostepnych kart zaklęć wymusza unikatowe podejście do każdej rozgrywki, co sprawia, że każda partia w SpellRogue jest pełna niespodzianek.

Postacie i zaklęcia - jak się gra w SpellRogue
Rozpoczynam z jedną postacią kontrolującą żywioł wody aby zaledwie z kilkoma kartami (ataku i obrony) pokonać przeciwników na kilkuetapowej ścieżce w danej lokacji. Wybrana postać (achetyp czarodzieja) w każdej potyczce rzuca kośćmi, które warunkują wykorzystanie karty w danej turze. Ilość kości, możliwość zastosowania danej karty czy opcja przerzucenia są modyfikowane w czasie gry podczas której zbieramy artefakty, monety, zaklęcia i różnej maści bonusy wpływające na całą rozgrywkę. W grze jest 200 unikatowych zaklęć z dwoma możliwościami ulepszenia oferuje głębokie możliwości personalizacji i eksperymentowania z różnymi kombinacjami, co zapewnia wysoki poziom regrywalności, podczas kilkunastu rozgrywek, praktycznie za każdym razem trafiałem na nowe zaklęcia i karty.

Wrogowie i wyzwania
Walka z różnorodnymi przeciwnikami wymaga od graczy strategicznego myślenia i planowania. Każdy typ wroga posiada unikalne zdolności, które mogą wpływać na zaklęcia i nasze kości, co dodaje kolejną warstwę taktycznego planowania. Od toksycznych grzybopodobnych kreatur po nieumarłych i ogniste żywiołaki - każde starcie jest testem umiejętności adaptacji i użycia dostępnych zasobów. Na początku mnogość efektów jakie możemy nałożyć na przeciwnika i potwory rzucają na nas może przytłaczać ale na szczęście dostępne są jednozdaniowe opisy, które choć trochę rozjaśniają zawiłości rozgrywki.

Rozwój, menu i aspekty wizualne
Aktywny rozwój gry jest ważnym aspektem dla społeczności SpellRogue. Dzięki dostępowi do serwera Discord, gracze mogą bezpośrednio wpływać na kształtowanie się gry, uczestnicząc w otwartej becie i dzieląc się swoimi uwagami. Obecnie gra jest dostępna w Early Access na Steam, oferując trzy akty do przejścia i plany na dalsze rozszerzanie zawartości. Mimo wczesnego dostępu samo menu gry jest bardzo dobrze rozbudowane, a przy tym bardzo czytelne. Gra po uruchomieniu od razu wrzuca nas w wir rozgrywki aby po śmierci pozwolić nam poznać wszelkie opcje, dostosowania i opisy (co nie jest złe, gdyż praktycznie poznajemy mechanikę gry w pierwszych 15 minutach metodą prób i błędów). Styl graficzny jest o wiele ciekawszy od nieco przerysowanych i bardzo komiksowych postaci w “Slay the Spire”. Mamy tutaj więcej detali i przyjemne ruchy (szczególnie rzucanie kośćmi, które rzucane są jakby na pierwszym planie zamiast integrować je z postacią w grze), które dobrze komponują się z otoczeniem Może wyglądać podobnie do “The Last Flame”, “Northwind” czy “Malice & Greed” . SpellRogue ma też trochę wspólnego z “Roguebook” lub “Banners of Ruin” choć kości sprawiają, że rozgrywka przypomina partię fizycznej planszówki niż klasycznego roguelike’a czy nawet cyfrowej karcianki.

SpellRogue na Steam Decku
Kompatybilność z Steam Deck jest istotna dla graczy preferujących przenośne urządzenia. SpellRogue uruchomiłem na samym początku na tym handheldzie i byłem pozytywnie zaskoczony. Bez zmieniania ustawień czy dostosowywania opcji w menu wszystko działa nie tyle płynnie co lepiej niż na komputerze. Automatyczne przypisanie klawiszy pod daną komendę pozwala na błyskawiczne rozgrywanie partii, a klawisze są intuicyjne również za sprawą rozmieszczenia zaklęć/kart i wszelkich sugestii jaką funkcję możemy aktywować danym klawiszem. Rozgrywka na PC to w głównej mierze przeklikiwanie wszystkiego myszką co w moim przypadku rozciągało grę nawet dwukrotnie.

SpellRogue to obiecująca dla fanów gier typu roguelite/deckbuilder, wprowadzająca świeże pomysły do dobrze znanego formatu. Unikalna mechanika kości, bogactwo strategii i różnorodność potworów/czarów może być ciekawym zajęciem na wiele godzin. W miarę rozwoju i dodawania nowych treści, SpellRogue ma potencjał stać się jeszcze bardziej wciągającym i nagradzającym doświadczeniem. Jedyne co może stanowić wyzwanie to specyficzny styl graficzny i duża konkurencja podobnych gier w równie przystępnej cenie.

https://gamingmode.pl/recenzja-gry-spellrogue-slay-the-spire-z-koscmi-i-zywiolami/?fbclid=IwAR3UTqgDHsw1-zQoFXLTNk3LSMRlSsMdKGq1jIHjZX46PpafsKbV5fOiih4
Posted 22 February, 2024.
Was this review helpful? Yes No Funny Award
No one has rated this review as helpful yet
2.8 hrs on record
Early Access Review
W świecie przesiąkniętym toksycznymi zarazkami i niezliczonymi zagrożeniami, gra "The Wandering Village" wyróżnia się na tle innych symulatorów budowy miasta swoim ciekawym podejściem do strategii. Opracowana przez studio Stray Fawn, gra oferuje unikatową mieszankę budowania miasta, zarządzania zasobami i oryginalnej opieki nad gigantycznym, wędrującym stworzeniem, Onbu.

W "The Wandering Village" gracze stają przed wyzwaniem stworzenia i utrzymania osady na grzbiecie Onbu, gigantycznego, sześcionożnego stwora, który przemierza planetę zatruwaną przez toksyczne zarodniki. Inspiracje z filmów Hayao Miyazaki, szczególnie z "Nausicaä z Doliny Wiatru", są widoczne nie tylko w wizualnych aspektach gry, ale także w głębokim przesłaniu dotyczącym symbiozy z naturą oraz wyzwań jakie stawia nam nowy świat pełen zagrożeń.

Gra rozpoczyna się standardowo, jak dla większości symulatorów budowy miasta: zbieranie zasobów, budowa schronień i innych niezbędnych budynków. Jednak szybko ujawnia swoją unikalność – nie tylko zarządzamy osadą, ale także troszczymy się o Onbu, którego zdrowie i zaufanie są kluczowe dla przetrwania twojej społeczności. Mechanika budowy zaufania i interakcji z Onbu wprowadza w grze ciepło i głębię, rzadko spotykane w innych tytułach tego gatunku.

Gra oferuje intuicyjny interfejs użytkownika, który pomimo początkowego przytłoczenia, szybko staje się przejrzysty i łatwy w nawigacji. Zarządzanie pracą osadników i przekierowywanie ich do różnych zadań jest na samym początku banalne lecz po kilku godzinach gry pojawiają się delikatne zgrzyty. Zacznijmy od tego, że poza zapewnieniem trwałości osady, gra nie serwuje zagrożeń z postaci tubylczych ludów, innych wędrujących Onbu czy chociażby drapieżników, a jedynie toksyczny deszcz lub przyjętą nową grupę osadników, z których połowa będzie chora.
Po opracowaniu i rozplanowaniu nowych budynków pozostaje nam pilnowanie aby każdy osadnik był zajęty swoim zadaniem lecz niestety nie mamy tutaj możliwości zarządzania poszczególnymi jednostkami, co najwyżej możemy wyznaczać priorytety dla każdej czynności (od najwyższego - np. budowa nowego schronu, po brak priorytetu - ścinanie drzew “w wolnym czasie”). W tym miejscu zaczynają się schody, nie wiemy kiedy i który osadnik przyjdzie do wyznaczonej pracy, a brak choćby jednego surowca może wydłużyć czas oczekiwania nawet na kilkanaście minut (mimo, że mamy możliwość przyśpieszania czasu gry nawet x4).

Wizualnie "The Wandering Village" zachwyca swoją piękną, ręcznie rysowaną grafiką i budynkami pełnymi detali, które nie tylko spełniają swoje funkcje, ale także wpisują się w spójną estetykę całej osady. Na pierwszy rzut oka styl poza inspiracją produkcjami studia Ghibli może przypominać takie produkcje jak “Pioneers of Pagonia”, :Foundation”, “Northgard” czy nawet “Prison Architect”. Animacja mieszkańców jest urocza choć odrobinę odstaje od budynków czy roślin porastających grzbiet Onbu. Muzyka, z tradycyjnymi instrumentami i pięknym chórem, doskonale komponuje się z wizualnymi i tematycznymi aspektami gry, tworząc bogatą i wciągającą atmosferę. Na uznanie zasługuje również możliwość przybliżania i oddalania mapy, od pełnego podglądu na ścieżkę wędrującego Onbu przez zbliżenie na jego ciało w celu wydawania poleceń, aż po rzut izometryczny na naszą wioskę (a wszystko to zachowując ten sam styl i kolorystykę).

W grze nie bez znaczenia jest również system badań, który pozwala na rozwijanie technologii niezbędnych do utrzymania zdrowia i efektywności zarówno osadników, jak i Onbu. Możliwość dostosowywania poziomu trudności, w tym opcja wyłączenia śmierci Onbu lub mieszkańców, pozwala graczom na personalizację doświadczenia, choć bardziej zaawansowani gracze mogą szukać wyższego poziomu trudności zamiast ułatwiać sobie życie, a aby to zrobić należy zakończyć grę na poziomie “nowicjusza”.

Jednak "The Wandering Village" to nie tylko zarządzanie i budowa. Gra zmusza do ciągłej adaptacji do zmieniających się biomów i zagrożeń, co dodaje dynamiki i nieprzewidywalności w początkowej rozgrywce. Trzeba balansować między potrzebami osady a zdrowiem i samopoczuciem Onbu, co wprowadza elementy strategicznej głębi. Współpraca z tym łagodnym gigantem, karmienie go, leczenie, a nawet głaskanie, sprawia, że "The Wandering Village" staje się czymś więcej niż zwykłym symulatorem budowy miasta. To opowieść o symbiozie, o wzajemnej zależności i o tym, jak delikatna równowaga między naturą a cywilizacją może przesądzić o przetrwaniu. Niestety gdy już uporamy się z wszelkimi niedogodnościami, zaplanujemy ratunek na każdą niedogodność i zapewnimy najlepsze warunki dla naszego wierzchowca to rozgrywka przestaje być wyzwaniem.

W porównaniu z innymi grami tego gatunku, "The Wandering Village" wyróżnia się nie tylko oryginalnym pomysłem i przepiękną grafiką, ale także głębią emocjonalną, jaką wprowadza relacja z Onbu. Wiele gier skupia się na zimnej kalkulacji i zarządzaniu zasobami, podczas gdy tutaj równie ważna jest troska o gigantycznego, wędrującego partnera.

Jako gra wczesnego dostępu, "The Wandering Village" ma jeszcze przed sobą wiele możliwości rozwoju i ulepszeń. Twórcy wydają się otwarci na feedback społeczności i gotowi do wprowadzania zmian, co obiecuje tylko poprawę i rozbudowę już teraz imponującego tytułu. Sam interface jest bogaty, stylistyka piękna, a pomysł przedni, brakuje tylko pewnych detali, które pozwolą na cieszenie się tytułem nie tylko kilkanaście godzin.

https://gamingmode.pl/recenzja-gry-the-wandering-village/?fbclid=IwAR0Zs2Nm2f9z8GDzWM-3vnNR4dq5cRgP8xH9hSuConALpbPzOGpJw78UgCM
Posted 21 February, 2024.
Was this review helpful? Yes No Funny Award
< 1  2  3  4  5  6  7 >
Showing 41-50 of 62 entries