Ech, mokry sen, prawdziwe opus magnum Johna Romero. Czego tutaj nie ma. Legendarny miecz o niesamowitej mocy, szalony naukowiec, podróże w czasie, futurystyczna Japonia roku 2455. A to wszystko na przestrzeni niecałych dwóch godzin! Co czeka dalej, pojęcia nie mam, bo więcej nie wytrzymałem. To mogłaby być całkiem zjadliwa gra, gdyby nie jedno - turbo-robo-cyber-żaby. Serio, to "coś" jest chyba najbardziej wkurzającym adwersarzem w całej historii elektronicznej rozrywki, a na pewno znajduje się w ich ścisłej czołówce. Po którymś już z kolei irytującym zgonie spowodowanym spotkaniem z żabim gangiem wypełzającym nie wiadomo skąd dałem sobie po prostu spokój i tytuł ten wyłączyłem. Szanujmy się. Kiedyś może do tej produkcji wrócę, kiedy najdzie mnie ochota na testowanie mojej silnej woli, samozaparcia oraz opanowania. Obecnie nie mam na to siły i mówię pas. Tylko dla koneserów sadomasochizmu.