Pełna wersja recenzji dostępna na stronie Adekwatnie o Grach [www.facebook.com]

Życie jest dziwne, po raz kolejny!
Life Is Strange: Before The Storm zostało zapowiedziane podczas targów E3 2017. Produkcją zajęło się studio Deck Nine Games, czyli inne niż w przypadku oryginalnej serii. Deweloperzy odpowiedzialni za pierwowzór pracują już nad pełnoprawną kontynuacją. Po raz kolejny mamy do czynienia z fabułą opierającą się na trudnych decyzjach postawionych przed graczem, jednak o tym aspekcie gry później. Tym razem otrzymaliśmy trzy epizody oraz bonus w postaci krótkiego, czwartego odcinka za zakup edycji Deluxe. Główną bohaterką została Chloe Price, czyli przyjaciółka Max Caulfield. Graficznie znów mamy do czynienia z tym co zaserwował nam pierwowzór. Niestety gra nie posiada polskiej lokalizacji. Jest to ogromny minus.

Prawdziwych przyjaciół poznaje się w… dziwnych sytuacjach!
Akcja gry toczy się 3 lata przed fabułą pierwszej części. Jest to okres, w którym Max opuściła Arcadia Bay, a Chloe stała się zbuntowaną nastolatką. Główna bohaterka poznaje szkolną gwiazdę – Rachel Amber, która jak się później okazuje nie ma tak kolorowego życia, jakby się to mogło wydawać. Jesteśmy świadkami budowania niesamowitej relacji między dwiema dziewczynami. Fabuła prequelu stoi na bardzo wysokim poziomie. Osoby, które grały w pierwszą część mogą znaleźć mnóstwo smaczków w wykreowanym świecie, nawiązujących do pierwszej odsłony.

Niby to samo, a jednak
Pierwsza rzecz, o której muszę wspomnieć – głos Chloe. Z powodu strajku artystki, która podkładała głos tej bohaterce w pierwszej odsłonie serii, Chloe straciła odrobinę charyzmy. Mimo wszystko nadal jest to dobrze napisana postać. Kolejną dość istotną zmianą jest brak umiejętności cofania się w czasie. W tej części nasze decyzje są permanentne. Twórcy jednak stworzyli mechanikę riposty. Musimy dokładnie słuchać naszego rozmówcy, wyłapywać słowa klucze, a następnie próbować go nimi „zgasić”. Warto również wspomnieć, że zamiast zdjęć tym razem kolekcjonujemy graffiti, za każdym razem mamy do wyboru dwie opcje.

Gra, która wzrusza do łez
Na ten aspekt złożyło się kilka czynników. Po pierwsze mamy tutaj do czynienia z fabułą, która może dotyczyć każdego z nas. W historię Chloe łatwo się wczuć. Zakończenie każdego z trzech głównych epizodów wywoływało u mnie ciary na plecach, czasami nie potrafiłem zamknąć ust ze zdziwienia. Wspomniałem wcześniej, że główna bohaterka została napisana bardzo dobrze i muszę powiedzieć to samo o całej reszcie postaci napotykanych w trakcie rozgrywki. Grając w ten tytuł widzimy swoich znajomych. Soundtrack po raz kolejny jest niesamowity! Idealnie oddaje, wręcz buduje nastrój tej gry. Tego nie da się opisać, to trzeba poczuć.

„Pożegnanie”
Na koniec zostawiłem sobie epizod, który moim zdaniem wygrał. Zakończenie głównego wątku nie zapadło mi w pamięci, było dobre, wzruszające, ale nie tak mocne jak koniec pierwszej części. „Farewell”, czyli bonusowy epizod to naprawił. Cofamy się do roku 2008 i po raz ostatni możemy zagrać Max Caulfield. Jak sama nazwa wskazuje jest to ostatni wspólny dzień przyjaciółek, przed wyjazdem Max. Wyruszamy na poszukiwanie skarbu i tylko tyle wam zdradzę. Muszę powiedzieć, że siedziałem wryty w fotel przy moim biurku i nie mogłem uwierzyć w to co zobaczyłem. Pierwszy raz doświadczyłem tak niesamowitej ilości emocji grając w grę komputerową. Minusem z pewnością jest krótki czas rozgrywki oraz konieczność dodatkowego zakupu.

Opinia
Warto! Jest to tytuł, który zapisał się na mojej liście, gier z których zakupu jestem zadowolony. Zawartość jest warta swojej ceny. Dzieło studia Deck Nine Games dorównało pierwowzorowi. Jednak ogromnym minusem jest brak polskiej wersji językowej. Tutaj jednak z ogromną nadzieją patrzę na projekt Graj po polsku.