Nainstalovat Steam
přihlásit se
|
jazyk
简体中文 (Zjednodušená čínština)
繁體中文 (Tradiční čínština)
日本語 (Japonština)
한국어 (Korejština)
ไทย (Thajština)
български (Bulharština)
Dansk (Dánština)
Deutsch (Němčina)
English (Angličtina)
Español-España (Evropská španělština)
Español-Latinoamérica (Latin. španělština)
Ελληνικά (Řečtina)
Français (Francouzština)
Italiano (Italština)
Bahasa Indonesia (Indonéština)
Magyar (Maďarština)
Nederlands (Nizozemština)
Norsk (Norština)
Polski (Polština)
Português (Evropská portugalština)
Português-Brasil (Brazilská portugalština)
Română (Rumunština)
Русский (Ruština)
Suomi (Finština)
Svenska (Švédština)
Türkçe (Turečtina)
Tiếng Việt (Vietnamština)
Українська (Ukrajinština)
Nahlásit problém s překladem
██▒▒▒▒█▒▒▒▒██(¯`•´¯)
▀██▒▒▒▒▒▒▒██▀.*•❀•*.
─▀██▒▒▒▒▒██▀.•..(¯`•´¯)
───▀██▒██▀(¯`•´¯)*•❀•*
─────▀█▀…•..*•❀•*
♥𝙖𝙙𝙙 𝙢𝙚 𝙥𝙡𝙚𝙖𝙨𝙚♥
Odkąd kilka tygodni temu nareszcie nabyłam gofrownicę, zaczęłam poszukiwania idealnego przepisu na gofry. Zawsze wydawało mi się to proste. Ot, jest przepis, więc wyjdą pyszne gofry. Już po pierwszej, pamiętnej próbie (porażka na całej linii) okazało się jednak, że tak łatwo to nie będzie. Gofry okazały się bardzie podstępne, niż można by sądzić. Jak każdy miłośnik tego przysmaku pragnęłam uzyskać efekt „jak z budki”. Ogólnie za jedzeniem „z budki” nie przepadam, ale gofry to jeden z wyjątków, prawdziwy smak wakacji i dzieciństwa. Żaden wyjazd nie mógł się być zaliczony do udanych bez pójścia na chrupiące gofry, obowiązkowo z bitą śmietaną i sosem.