Recent reviews by bartcor

Prosta mechanika, przyjemna grafika, ciekawa historia. Przy okazji dużej promocji na grę warto zakupić i zagrać. Do ukończenia w kilka godzin.

Można polecić fanom serii, ale tylko im. To już nie jest nawet poziom drugiego sezonu, o pierwszym nie wspominając. Historia dotycząca Clementine ciągle się kręci i został jeszcze jeden sezon do jej zakończenia i jeśli jesteś fanem tej serii to możesz kupić A New Frontier, aby wiedzieć więcej, ale nie za cenę powyżej 50 zł. Myślę, że 20-25 zł to uczciwa cena za tak krótką grę.
Miłym zaskoczeniem jest poprawiona grafika, niestety wciąż pojawiają się glitche (nawet pół roku po wydaniu tytułu), które mogą psuć wrażenia z rozgrywki. Wprowadzenie całkiem nowych postaci i zestawienie Clementine na drugi plan wyszło słabo, a rozgrywka straciła swoją immersję. Każda moja decyzja, którą podejmowałem nową postacią, którą twórcy każą nam prowadzić była wybierana z korzyścią dla jedynej znanej mi postaci z poprzednich odłos, czyli Clementine. Co do samej historii to była ona trochę wtórna, w dodatku bardzo krótka (jeden odcinek to ok. 2h, a jest ich łącznie pięć).
Jeśli masz zamiar kupić ten tytuł, a nie grałeś w poprzednie - nie rób tego. Przejdź najpierw pierwszy sezon, który był rewelacyjny, potem możesz spróbować drugiego i wtedy ewentualnie trzeciego. Myślę, że nawet można poczekać na czwarty, ostatni sezon i pominąć ten trzeci (A New Frontier), gdyż niewiele wnosi on do samej historii Clem.

Cóż tu napisać. Świetna produkcja, dojrzała fabuła, wiele trudnych wyborów, które zostawiają swój ślad, a przede wszystkim ukazanie prawdziwej przyjaźni dwóch przyjaciółek z dzieciństwa, które ponownie krzyżują swoje losy po 5 latach rozłąki. Przeznaczenie? Na to gracz musi sam odpowiedzieć po dokładnym przejściu tej może nie wybitnej, ale bardzo bliskiej wybitnej grze studia DONTNOD. Polecam szczerze!

PS. Jeśli chcesz mocno zgłębić wszystko w grze to czeka Cię sporo czytania. Jeśli masz problemy z średnio-zaawansowanym angielskim to polecam tłumaczenie od grupy "Graj po polsku" - naprawdę daje radę.

PS2. Bez emotek!

Długo czaiłem się na ten tytuł. Nie wiedziałem czy to faktycznie produkcja, która może mi się spodobać, ale cieszę się, że jednak zdecydowałem się na zakup. Gra jest bardzo dobra i przede wszystkim wciąga (skończyłem ją w jeden wieczór, czyli jakieś 5-6 godz.). Czuć ten klimat odosobnienia, niepewności, ale i zaciekawienia co czeka gracza za rogiem. Początkowo nastrojowy klimat zaczyna robić się gęsty i gra przypomina trochę dobry dreszczowiec. Może i zakończenie nie jest zabierające dech w piersi, ale też nie rozczarowuje.
Co do samej oprawy graficznej to jest bardzo przyjemna w odbiorze. Mechanika mocno ograniczona, ale to przede wszystkim historia i rozmowy z jedyną żywą duszą, z którą nasz bohater się komunikuje. A ten aspekt gry sprawia, że tak dobrze gra się w Firewatch. Muzyka pojawia się w najważniejszych momentach, aby wzmocnić narastające napięcie. Zostało to zrobione rewelacyjnie.

Jeśli masz obawy, że nie poradzisz sobie z obcym językiem to możesz wyszukać frazy "firewatch spolszczenie". Link prowadzący do ekipy Graj po Polsku będzie Twoim przyjacielem :)
Bardzo dobrze zrealizowana lokalizacja (grałem część po angielsku i nie było jakiś większych problemów, ale czasem trzeba szybko coś przeczytać i tutaj pomaga wersja polska).
Instalacja jest prosta i nie ma problemu z wersją Steam, także polecam śmiało.

Podsumowując, Firewatch spełnił moje oczekiwania. Nie zawiodłem się na tym tytule. I jeśli wolisz bardziej historię, klimat, interakcje słowne zamiast szybkiej akcji, walki, itp. to ten tytuł na pewno Tobie przypadnie do gustu ;)

Najlepsza gra do nauki języków, np. grubiańskiego rosyjskiego i upośledzonego angielskiego.
Daje dużo frajdy dopóki nie grasz z randomami i nie przegrywasz 0:16. W tym przypadku masz ochotę rozwalić swoją nowiutką klawiaturę Razer BlackWidow Chroma za 700 cebulionów o monitor. Jeśli nie masz nerwów ze stali to lepiej zaopatrz się w sprzęt do grania w Biedronce.
Dużo fajnych skinów do gry, które poprawią kondycję portfela... Gabena oczywiście, bo przecież nie twojego ;)
Ogólnie polecam!