12
Produkty
zrecenzowane
3804
Produkty
na koncie

Ostatnie recenzje napisane przez użytkownika Majin

< 1  2 >
Wyświetlanie 1-10 z 12 pozycji
Według 3 osób ta recenzja jest przydatna
16.2 godz. łącznie
Ciężko jednocześnie dać tej grze plus lub minus. Jak to mawiał pewien znany Wiesław chciałoby się pozostać neutralnym, jednak Steam na to nie pozwala więc trzeba wybrać jedną ze stron, zaraza! Jednakże dając Hellblade II wielkiego plusa byłoby niedopowiedzeniem tak danie mu minusa byłoby nieporozumieniem.
Przez pierwsze pół gry tytuł ten to tak naprawdę symulator polskiej reprezentacji piłki nożnej (czyli symulator chodzenia). Więcej akcji w Senua's Saga dopiero gdzieś za połową gry.

Na początek odrobina pewnej wydzieliny z gruczołów jadowitego węża ;)


Cóż możnaby o tym tytule powiedzieć? Ano to, że to kawał solidnego produktu ale... (zawsze musi być jakieś ale) porównując go do części pierwszej wydaje się być minimalnym krokiem wstecz pod względem rozgrywki itd.

Walka - W Senua's Sacrifice walka wręcz na ustawieniu easy była bardziej wymagająca niż tutaj na ustawieniu hard. Dlaczego tak jest? Who knows! W części pierwszej trzeba było z bossami trochę pokombinować (trochę - słowo klucz), na szeregowców trzeba było uważać i mieć oczy dookoła głowy oraz umiejętnie wybierać kolejne cele aby nie paść na ryj w kilka hitów. Tutaj? Bossów praktycznie brak a walka z mobkami odbywa się mano a mano, wszyscy są kolejkowani i każdy grzecznie czeka na swoją turę aby przez przypadek od naszej wszechmocnej dziewoi nikt dwa razy wpi****lu nie dostał. A jeśli jeszcze bardziej chcesz ich upokorzyć to w menu opcji możesz włączyć sobie tryb auto-mode i całą brudną robotę CPU odwali za ciebie a ty możesz w tym czasie wychylić drina (lub więcej, zależnie od upodobań) ^^ Już teraz w większości gier takiego Ubisoftu możemy dokupywać sobie wszelkiego rodzaju wspomagacze aby "nie grać" więc tym trendem coraz bardziej zbliżamy się do momentu, w którym będziemy płacić za grę gdzie najbardziej interaktywnym momentem będzie oglądanie listy płac XD

Zagadki - Następnym ficzerem Senua's Saga są zagadki (w sumie daleko tym interakcjom do zagadek ale czort jeden wie jak to nazwać [może jednak interakcje?]).
O bracie, kolejne uproszczenie w porównaniu do "jedynki". O ile mniej więcej polega to na tym samym tak w Senua's Sacrifice trzeba było się czasami dobrze porozglądać, poszukać dobrych perspektyw, połazić w te i z powrotem a takie runy trzeba było ustawiać z precyzją suwmiarki tak tutaj tylko małpa z wodogłowiem musiałaby się chociaż na sekundę zaklinować (chyba, że glitchem przy teksturach co mi się zdarzało). Lokacje ciasne, korytarzowe do bólu, gdzie idziesz od A do B i od B do C. Przy runach nawet nie musisz się wysilać bo nawet trzy metry od celu fokus wciągnie cię do prawidłowego ułożenia "puzzla" niczym najlepszej jakości bagno z Zony.

Ok, cebula mode OFF, czas na kilka słów optymizmu.

Grafika - Senua's Saga to jedna z najładniejszych gier tego roku. Lokacje są po prostu cudowne, szczegółowe i aż miło podziwiać wszechobecne widoki. Teren, woda, chmury, mgła, dzień, noc itp; to wszystko sprawdza się fenomenalnie. Ten tytuł to najprawdziwszy benchmark dla mocnych rigów. Aby ustawić wszystko na maxa (mowa o pełnej skali a nie o pseudo trybach udawających grafikę pokroju DLSS lub FSR) będzie cię to kosztować kilka (lub więcej) tysięcy złotych. Dla poczucia "filmowości" gra renderuje natywnie w formacie 21:9, więc aby zanurzyć się w każdym detalu obrazu najlepiej posiadać wielocalowy monitor o rozdzielczości co najmniej UW4K (3840x1600) lub chociaż UWQHD (3440x1440) koniecznie z włączonym HDR. Praktycznię przez całą grę nie używałem przycisku sprintu, powolnie przesuwając się naprzód podziwiając otaczający świat przy tym "liżąc ściany". Dlatego znalezienie wszystkich słupów runicznych oraz kamiennych twarzy za pierwszym przejściem gry nie stanowiło problemu. Przy takim podejściu do sprawy ukończenie tytułu zajęło mi 15h.

Dźwięk - Muzyka oraz wszelkie odgłosy to miód na uszy. Wszelka fauna i flora brzmią znakomicie. Cały dostępny wachlarz audio jest świetnie spójny a każdy najmniejszy dźwięk czysty i naturalny. Przygotowany soundtrack bardzo dobrze wpisuje się w każdą przedstawioną scenę. Oczywiście dla pełni doznań obowiązują tylko i wyłącznie słuchawki (najlepiej z tłumieniem odgłosów z zewnątrz).

Fabuła - Można podsumować krótko - jakaś jest. Jestem typem gracza gdzie pierwsze skrzypce odgrywają dla mnie właśnie fabuła i eksploracja a dopiero dalej w kolejności jest gameplay. Jednakże nie ma co tu opisywać, bo w tym przypadku to po prostu pretekst dla gameplayu. Momentami durny lecz to już każdy musi ocenić sobie na własną rękę.

Na koniec chciałbym tylko wspomnieć o "głosach" w głowie Senui.

O ile w "jedynce" doznanie było dosyć unikatowe i niejako wpisywało się w poszukiwanie życiowego celu naszej bohaterki tak w części drugiej te wyimaginowane postacie bardziej irytują niż wnoszą coś nowego, niczym przysłowiowy diabeł i anioł na ramieniu. Niejednokrotnie zaczynały mnie doprowadzać do poddenerwowania aż miałem wrażenie, że zaczynam je słyszeć nie mając już słuchawek na głowie ;)
Opublikowana: 27 maja. Ostatnio edytowane: 1 grudnia.
Czy ta recenzja była przydatna? Tak Nie Zabawna Przyznaj nagrodę
Według 1 osoby ta recenzja jest przydatna
40.3 godz. łącznie (31.4 godz. w momencie publikacji recenzji)
What can I say - Nicole is dead ¯\_(ツ)_/¯
Opublikowana: 26 listopada 2023.
Czy ta recenzja była przydatna? Tak Nie Zabawna Przyznaj nagrodę
Według 1 osoby ta recenzja jest przydatna
133.2 godz. łącznie (121.5 godz. w momencie publikacji recenzji)
Póki co chyba najlepsza gra do co-opa.
Opublikowana: 29 listopada 2020.
Czy ta recenzja była przydatna? Tak Nie Zabawna Przyznaj nagrodę
Według 10 osób ta recenzja jest przydatna
Według 3 osób ta recenzja jest zabawna
47.4 godz. łącznie (47.1 godz. w momencie publikacji recenzji)
45h zajęło mi na pełne wymaksowanie gry łącznie ze wszystkimi (sic!) wpisami do dziennika. Bardzo polecam ze względu na fabułę i klimat SW. Szkoda tylko, że układy poziomów to istny labirynt gdzie głowa boli od różnorodności ścieżek, już Minotaur miał lżej we własnym.
Opublikowana: 29 listopada 2019.
Czy ta recenzja była przydatna? Tak Nie Zabawna Przyznaj nagrodę
Według 1 osoby ta recenzja jest przydatna
503.3 godz. łącznie
Można pograć. Jeśli jednak chcesz aby ten Flash nigdy ci się nie przyciął to kup komputer z NASA.
Opublikowana: 29 czerwca 2019.
Czy ta recenzja była przydatna? Tak Nie Zabawna Przyznaj nagrodę
Według 2 osób ta recenzja jest przydatna
1,607.0 godz. łącznie (1,023.0 godz. w momencie publikacji recenzji)
Mocno „taka se”. Dosyć nudnawa i nie przyciąga na dłużej...
Opublikowana: 21 listopada 2018.
Czy ta recenzja była przydatna? Tak Nie Zabawna Przyznaj nagrodę
Według 5 osób ta recenzja jest przydatna
Według 10 osób ta recenzja jest zabawna
5.0 godz. łącznie
Ponadczasowy majstersztyk! Te pościgi, te wybuchy! Ostra jazda bez trzymanki i to na przednim kole [pod górkę i na wstecznym!]

Najmilej spędzone 5 godz. w moim życiu. Skoro po dwukropku znajduję się słowo "Black" to nie ma lipy, przekonany jestem, że autor zaserwuje nam potencjalne sequele w pozostałych kolorach tęczy (nie chodzi mi tu o pewną tęczę z Warszawy, która słynie z przyciągania do siebie ognia jak Czelabińsk z przyciągania meteorytów). Gra kończy się takim cliffhangerem, że nie będę mógł zasnąć przez najbliższy rok!

Jedynie tego końcowego pożegnania nie rozumiem, zamiast standardowego The End pojawił się napis "APPCRASH" ale to zapewne tylko najwięksi fani tytułu zrozumieją a nie taki zwykły leszcz jak ja.
Jeśli autor weźmie przykład z palety barw ówczesnych smartfonowych wyświetlaczy to szykuje nam się wielomilionowa epopeja - czas obrobić bank bo muszę mieć wszystkie części, przecież jestem kolekcjonerem.

Ledwo to dwumegabajtowe monstrum zmieściłem na dysku, musiałem skasować około stu innych gier dla tego cudeńka. Muszę wspomnieć, że jak już ktoś odważy podjąć się tego karkołomnego zadania i spróbuje ukończyć "Black'a" to nie polecam wyjścia z tego olbrzymiego, otwartego świata przed ukończeniem odliczania bo po ponownym wejściu timer startuje od początku - prawdziwy okaz dla hardcorowców! Nie jakieś tam pitu-pitu.

Podsumowując - gorszego guana 💩 to świat nie widział! Boję się w ogóle zasnąć bo za każdym razem gdy zamykam oczy to widzę ten sqrwiały licznik startujący od 5000... 4999... 4998... 4997... (dobrze, że chociaż nie od over 9000!!!) w najczarniejszym pokoju ludzkiego lęku który nigdy nie przestaje odliczać!
Całe szczęście, że przynajmniej w psychiatryku będę miał białe ściany.
Opublikowana: 15 kwietnia 2018.
Czy ta recenzja była przydatna? Tak Nie Zabawna Przyznaj nagrodę
Według 82 osób ta recenzja jest przydatna
Według 7 osób ta recenzja jest zabawna
217.7 godz. łącznie (85.7 godz. w momencie publikacji recenzji)
80 godz., tyle zajęło mi ukończenie wszystkich możliwych aktywności, zaliczenie wyzwań oraz zdobycie 100% osiągnięć (w tym bieganie po lasach, górach, dolinach, rzekach, jeziorach, bajorach, polach, łąkach, pustyniach... [ekhm pustyniach jednak nie, to nie ta gra] aby pozbyć się z terenu mgły).

Graficznie FC5 jest kunsztem dla oka jak również stronie dźwiękowej nie ma co zarzucić. Działa płynniej niż zeszłoroczny Assassin's Creed Origins. Utwory w wykonaniu chóru nadawały grze klimatu, jednak czasami miałem wrażenie, że znajduję się na jakimś lokalnym festynie niż w Montanie okupowanej przez nawiedzonego Josepha Seed'a. Ogólnie miłe odświeżenie serii.

W mojej opinii Far Cry 5 jest tytułem bardzo udanym, nie za krótkim oraz nie za długim, jednak po wyczyszczeniu mapy totalnie nie ma po co do gry singlowej wracać ponieważ w zupełności nie ma co w niej dalej robić. Chyba, że należycie do masochistów, którzy lubią bez celu biegać po lasach od czasu do czasu strzelając do jeleni. Wprowadzenie do gry to sztampowy przykład oklepanych schematów po części zaczerpnięty z "trójki" - czyli nic już odkrywczego. Spodziewałem się większej pompy po hucznie zapowiadanym tytule.

Fabuła wątku głównego nie jest zła jednak baty za pomysły powinny zebrać niektóre zadania poboczne - czy naprawdę potrzeba akurat rozjechanych parzystokopytnych aby ugotować zalewajkę i nakarmić potrzebujących w Hope County? Niby miało być śmiesznie ale ganianie samochodem po lasach aby dopaść zwierza to już trochę mordęga.

W Hope County do zwiedzenia są 3 tereny a do pokonania troje dumnych heroldów - Jacob, pan wojskowy który gdzie to nie był, czego to nie przeżył oraz na jakim to froncie wojaczki nie uświadczał (rudy, nie ma zbyt wielu znajomych); następnie Faith - obłąkana a zarazem naćpana karyna z pobliskiego disco, uczepi się ciebie jak rzep psiego ogona i będzie za tobą łazić gdzie byś się nie ruszył; ostatnim jest John - syn marnotrawny, niechciany i niekochany, dostający nerwicy na widok każdego niewiernego niczym typowy dres spod bloku. Jako deser jest też tatusiek wszystkich tatuśków - Joseph, który oznajmia, że rozmawia z samym Bogiem (sic!) jednak mam wrażenie, że z tym z wnętrza Ziemi.

Wielkie brawa należą się Ubisoftowi za pierwsze w historii nie zaśmiecanie mapy znajdźkami oraz setkami durnych pytajników jak to bywało w częściach poprzednich. Znajdzki są i owszem, ale nie jest ich dużo i są wmieszane w jakieś tam zadanka poboczne. Ukłony także za brak "wież Ubisoftu", w końcu znaleziono inne rozwiązanie.

Większych bugów lub glitchy nie stwierdziłem jednak 2-3 razy zdarzyło mi się, że NPC wymagany do popchnięcia questa nie chciał ze mną porozmawiać bo a to mu się życie znudziło, a to gdzieś kilometr dalej było słychać beknięcie zająca. Pomagało jedynie wyjście do menu i ponowne wczytanie ostatniego zapisanego checkpointu.

Zakończenie wątku głownego jest jakie jest (2 do wyboru) jednym się podoba a drugim nie. Nie mnie oceniać cudze gusta.

Co do co-opa to ciężko się określić, niby fajnie, że jest jednak gdy do zabawy dołączy znajomy to poza ekwipunkiem nie zapisze się mu nic, więc we własnej kopii gry nadal będzie czekać go "własna" kampania. Broń Boże aby jeden gracz oddalił się od drugiego na ponad 300 metrów bo gra wali czerwonymi komunikatami po oczach aż miło. Czy tak trudno było wziąć przykład z Borderlands 2?

Na koniec pozostał tryb Arcade. Twórz i udostępniaj mapy a i tak wszyscy będą grać tylko na mapach przygotowanych przez Ubisoft. Ilość rodzajów rozgrywki nie powala, raptem deathmatch i team deathmatch a także kilka wariantów solo/coop które szybko odejdą w zapomnienie. Nie wróżę temu trybowi zbyt długiego życia, jednak chcę się mylić. Na dzień dzisiejszy dwukrotnie przydarzyło mi się samoistne zresetowanie mojego arcade'owego levelu do 1. Nie mam pojęcia co jest grane, być może patch załatwi sprawę.

Jest jeszcze wiele aspektów, które chciałoby się skomentować lecz nie ma na to miejsca i czasu.
Kończąc mogę dodać iż mimo, że trochę sobie pomarudziłem jak typowy cebularz to gra jest warta polecenia i miło spędziłem przy niej wszystkie rozegrane godziny. Pozostaje tylko czekać na zawartość Season Passa bo zapowiada się równie ciekawie co odmiennie klimatycznie.
Opublikowana: 9 kwietnia 2018.
Czy ta recenzja była przydatna? Tak Nie Zabawna Przyznaj nagrodę
Według 13 osób ta recenzja jest przydatna
Według 4 osób ta recenzja jest zabawna
440.0 godz. łącznie (432.0 godz. w momencie publikacji recenzji)
W przeciwieństwie do Sapka wolałbym ten 1% od sprzedaży gry.
Opublikowana: 24 listopada 2017.
Czy ta recenzja była przydatna? Tak Nie Zabawna Przyznaj nagrodę
Według 1 osoby ta recenzja jest przydatna
Według 1 osoby ta recenzja jest zabawna
110.0 godz. łącznie (109.3 godz. w momencie publikacji recenzji)
☛ Poor graphics
☛ Poor sounds
☛ Poor optimisation

✌ The best game I've ever played ☕
Opublikowana: 24 listopada 2016.
Czy ta recenzja była przydatna? Tak Nie Zabawna Przyznaj nagrodę
< 1  2 >
Wyświetlanie 1-10 z 12 pozycji