Tytuł, który pomimo lat wciąż potrafi swoją mnogą ilością zawartości zapewnić graczom niedzielnym jak i hardkorom wiele godzin przedniej zabawy. Wbew pozorom ze świecą szukać nowszych odsłon Wormsów, które przebiły Armageddon w kwesti zróżnicowania rozgrywki. Niestety, nie przetrwały one próby czasu z powodu niedostatecznie zwartego community.

Poza podstawowymi trybami polegającymi na eksterminowaniu wrogich robaków powstały również fanowskie style gry multiplayer tj. shopper, rope race i wiele więcej http://kros.wikidot.com/start#toc0]KRoS. Wymagają one wprawy oraz znajomości zasad, więc początkujący gracze mogą się czuć zagubieni, wchodząc do sesji z innymi trybami poza klasycznym deathmatch'em.

Wszystkiemu temu pomaga ogromny arsenał broni, który pozwala na dostosowanie ich wedle własnej taktyki. Jednak najczęściej zaznajomionemu graczowi do szczęścia wystarczą te podstawowe wraz z odpowiednimi narzędziami przeznaczonymi do transportu.

Na tym polu daje o sobie znać kapitalnie wykonana fizyka broni oraz robali. Tak dobra, że TEAM17 nieradzące sobie z zaprojektowaniem jej do nowych odsłon, że postanowiło przepisać kod z W:A żywcem do najnowszej części gry - Worms W.M.D. Korzystanie z linki ninja to czysta poezja. Można ją wykorzystać w terenie na masę sposobów, nie tylko do zwyczajnego przyczepiania sie nią do sufitu. Odpowiednie odbicie robala od terenu może rozpędzić go, co umożliwi wykonywanie różnorodnych manewrów.

Ostrzegam jednak, iż seria Worms należy do gatunku turówek, więc w przypadku gry sieciowej z większą ilością graczy czas oczekiwania na własną kolej staje się niebotycznie długi. Grę polecam przede wszystkim dla tych, którzy potraktują Wormsy jako swego rodzaju elektroniczną wersję szachów momentami mieszającą się elementami akcji, zwłaszcza w shopperze, który skupia się na zręcznym wykorzystaniu wszystkich znanych atutów liny.